Drew Doggett - fotograf podróżniczy z zacięciem modowym Antoni Żółciak
Na pierwsze zajęcia z fotografii Drew uczęszczał jeszcze w liceum, ale wówczas nie wyniósł z nich niczego specjalnego. "O robieniu zdjęć artystycznych nie było tam mowy", wspomina Doggett. "Mam natomiast to szczęście, że mój ojciec jest architektem; uczulił mnie na urok rozmaitych konstrukcji, które mogłem uwieczniać na kliszy".
29-letni Drew praktycznie od zawsze chciał spróbować swoich sił w zawodowym fotografowaniu. Zaraz po liceum, w college'u, każdą chwilę wolną od nauki spędzał na rozwijaniu swoich umiejętności. Po zakończeniu edukacji udało mu się wyjechać do Nowego Jorku, gdzie praktykował pod czujnym okiem mistrzów fotografii mody - Stevena Kleina, Marka Seligera, Craiga McDeana, a nawet Annie Leibovitz." Miało to ogromny wpływ na sposób, w jaki kadruję. Przełożenie pewnych zasad ze świata wykreowanego do świata rzeczywistego świetnie się sprawdza", podkreśla Doggett, zapewniając jednocześnie, że sama fotografia mody nie byłaby dla niego optymalnym wyborem. "Za bardzo interesuję się samym podróżowaniem i poznawaniem obcych kultur. To moje największe inspiracje", zapewnia.
Każdy uchwycony przez Drew obrazek musi być zgodny z jego podstawowym założeniem - ma dobrze wyglądać powieszony na ścianie. "Kadruję tak, by obok tematu głównego znalazło się w miarę jednolite tło. Staram się maksymalnie je uprościć, przez co zaznaczam organiczną naturę obiektu na pierwszym planie", tłumaczy artysta. W swoim portfolio, obok wszystkich opublikowanych zdjęć, Doggett ma również sekcję poświęconą fotografii wnętrz z jego dziełami zawieszonymi na ścianie.
Każda seria, jaką Drew wykonał, została zarejestrowana w odcieniach monochromatycznych. "Zabieg ten pozwala mi na podkreślenie subtelności obrazu - jego kształtów i delikatnych przejść tonalnych. Czegoś, czego w wersji kolorowej moglibyśmy nie dostrzec", mówi na łamach Simply Framed.
Niebanalny wpływ na rozwój twórczości Doggetta miała działalność Nicka Brandta, Sebastiao Salgado i Petera Lindbergha. ">Słoń< Brandta to ucieleśnienie wdzięku i gracji. To niesamowite, że tak ogromne zwierzę może reprezentować te cechy", zachwyca się, dodając: "Ale na własnej ścianie powiesiłem dwa kadry z lat 20. ubiegłego wieku, na których widać zawody żeglarskie. Zdjęcia są, oczywiście, czarno-białe".
W ramach konkursu ND Awards, któremu mieliśmy przyjemność patronować, Drew doceniono za serię "Horses of Sable Island", w której Amerykaninowi udało się oddać wrodzony wdzięk koni.
Na małej wyspie, liczącej zaledwie 42 km długości i 1,5 km szerokości, żyje przeszło 400 tych pięknych, dzikich zwierząt. Są tam całkowicie wolne; biegają, gdzie chcą. Robią, co chcą. Nie są eksploatowane gospodarczo. To historia o pięknie i potędze, której wydźwięk podkreślają niebanalne, minimalistyczne krajobrazy wydmowe i wszechobecna mgła.
Doggett zdobył również nagrodę publiczności za piąte zdjęcie z serii "Slow Road to China". Przedstawił tam sylwetkę młodego chłopca, stojącego przed wrotami klasztoru w południowozachodnim Nepalu.
Zobacz więcej zdjęć Drew Doggetta
Te i inne zdjęcia fotografa z Maryland znajdziecie na łamach jego portfolio. Dotychczas Drew opublikował jedynie pięć serii - ale zdecydowanie każda z nich warta jest bliższego zapoznania.