Andrzej Frankowski "Kobiety" [recenzja] Jacek Gąsiorowski
Andrzej Frankowski"Kobiety" |
|
Format: 30x24 cm, Oprawa: twarda, Stron: 144, Cena: 90 zł |
Andrzej fotografuje "Kobiety". W zasadzie fotografuje jedną kobietę. Jego styl, podobny fotografii obecnej w latach z przed epoki cyfrowej, nawiązuje do klasycznego, pozowanego aktu, balansując na granicy subtelnej erotyki z fotografią glamour. Jego "Kobiety" to nimfy, syreny, kusicielki, subtelne ale pewne swojej mocy przyciągania.
Osadza je w lesie, nad jeziorem, na polach i w pokojach pałacowych. Wszędzie tam, gdzie upoluje dla nich naturalne, piękne światło. Jego "Kobiety" różnią się od kobiet obecnych w mediach, nasyconych erotyzmem do granic niemalże pornograficznych. "Kobiety" Andrzeja są w odróżnieniu od tych z gazet – nie do wzięcia. Są archetypicznymi symbolami płodności, seksualnej przyjemności skorelowanej za tęsknotą zespolenia, zrozumienia pierwiastka kobiecego w oczach mężczyzny. Obietnicą zaufania i życiowej realizacji. Mówią do nas: jestem płodna, jestem pramatką, dam Ci potomka, daj mi siebie, ofiarujmy siebie, sobie nawzajem. Niczym starosłowiańskie obrzędy płodności i zmysłowego uniesienia, "Kobiety" Andrzeja przeznaczają się każda jednemu odbiorcy, temu, który odda jej swoje serce a za zmysłową, seksualną otoczką kryje się tęsknota autora za związkiem absolutnym, chłopięcym marzeniem o partnerce idealnej, będącej zarówno kochanką jak i matką.
Jego relacja z modelkami, uwidoczniona w stylu widocznym na zdjęciach jest odzwierciedleniem jego romantycznej natury, w której kobieta jest bardziej ołtarzem do celebracji i uwznioślenia iż pokarmem do zaspokojenia szybkich, zmysłowych potrzeb. Warto spojrzeć na kobiecość w wydaniu Andrzeja, coraz mniej takiego obrazu kobiety we współczesnych mediach i w obiegu kultury obrazkowej, wypartej przez kobiecość sexualno-konsumpcyjną typu instant. Album Andrzeja ogląda się długo i nieśpiesznie a bicie serca jest przy tym rytmiczne.