Duncan Everson - fotografia koncertowa po czterdziestce
Duncan Everson miał nieco ponad 40 lat, kiedy zabrał swój telefon komórkowy na koncert zespołu Kerrang!, by zrobić kilka pamiątkowych fotek. "Zdjęcia były okropne!" – żartuje. To właśnie po tym koncercie Duncan postanowił sprawdzić, czy następnym razem mógłby zrobić nieco lepsze fotografie swoją lustrzanką – i na szczęście dla niego zrobił... "W efekcie tej próby opublikowałem recenzję opatrzoną moimi zdjęciami. Później zacząłem przygotowywać podobne publikacje na stronę internetową Classic Rock, a w końcu zostałem jednym z niezależnych fotografów magazynu Metal Hammer".
Duncan uwielbia łączyć umiejętności techniczne niezbędne do wykonywania zdjęć w ciągle zmieniających się warunkach oświetleniowych z kreatywnym podejściem, a do tego nie stroni od eksperymentowania. "Wyzwaniem jest również próba sprawienia, aby sam artysta prezentował się na zdjęciu jak najlepiej" – mówi. Jeśli chodzi o fotografowanie występów na żywo, to – jak mówi Duncan – największe problemy sprawia mu zawsze oświetlenie. "Jak mogą to potwierdzić moi przyjaciele, na koncertach zawsze narzekam na światło (lub jego brak). Jest to jedna z rzeczy, która znajduje się całkowicie poza moją kontrolą, podobnie zresztą jak czas, przez jaki wolno mi fotografować – oprócz tego oczywiście są jeszcze sami artyści, na których zachowanie w ogóle nie mam wpływu".
W ciągu ostatnich kilku lat Duncan stworzył całkiem bogate portfolio zdjęć różnych artystów. Zapytany, którego z nich najbardziej lubi, odpowiada z uśmiechem: "W tym tygodniu? To stale się zmienia, ale obecnie będzie to chyba Vivian Campbell z grupy Def Leppard". Aby zdobyć uznanie, Duncan spędził wiele nocy z dala od rodziny. "Mam wspaniałą żonę i chcę jej przy okazji podziękować za udzielaną mi pomoc i dodawanie otuchy, bez których już dawno bym się z tego wszystkiego wycofał". Duncan cały czas stara się rozwijać swoje umiejętności. "Właśnie zostałem członkiem Królewskiego Towarzystwa Fotograficznego i mam zamiar zasłużyć na to wyróżnienie".