Pirelli 2016 - kalendarz prawdziwych kobiet Antoni Żółciak
Kalendarz Pirelli 2016 okazał się wyjątkowy nie tylko dlatego, że za jego realizacją stoi Annie Leibovitz. Przede wszystkim chodzi o zupełnie inne podejście do realizacji - o ile większość z poprzednich 42 edycji bazowała na zawodowych modelkach, tak teraz postanowiono na sprawę spojrzeć pod innym kątem. Tylko jedna z 13 kobiet, które zobaczymy na kartach kalendarza, może zostać uznana za supermodelkę. Pozostałe to głównie osobistości ze świata kultury, sportu czy sztuki - kobiety z nadzwyczajnymi osiągnięciami w swoich dziedzinach. Odbiorców będą więc inspirować nie tylko pięknem cielesnym, ale również imponować dorobkiem zawodowym czy społecznym.
Kalendarz Pirelli 2016, fot. Annie Leibovitz
Kolejne miesiące ilustrują m.in. Serena Williams (jedna z największych gwiazd światowego tenisa), Yao Chen (ambasadorka UNHCR), Yoko Ono, amerykańska wokalistka Patti Smith, pisarka Fran Lebowitz oraz Natalia Wodianowa, modelka i założycielka organizacji charytatywnej Naked Heart Russia. Wertując karty znajdziemy również szefową Lucasfilmu, Kathleen Kennedy, bizneswoman Mellody Hobson, reżyserkę Avę DuVernay czy Shirin Neshat, irańską artystkę.
Spośród wyżej wymienionych Pań najbardziej zaskoczona miała być 77-letnia Agnes Gund, filantropka i emerytowana dyrektor Museum of Modern Art w Nowym Jorku. "Pomyślałam, że to dość dziwne. Co ja miałam z tym wspólnego?", stwierdziła Gund w rozmowie z The New York Times. Mellody Hobson z kolei zaznacza, że "dokładnie o czymś takim marzyła". Podkreśla istotę Pirelli 2016 ze względu na wyróżnienie "prawdziwych kobiet", na odejście od sfery wyłącznie wizualnej.
Premiera kalendarza miała miejsce dzisiaj, w Londynie. Co istotne, Annie Leibovitz już po raz drugi została zaproszona do współpracy z Pirelli - swój pierwszy kalendarz wykonała w roku 2000. W poniższym, 3-minutowym filmie, możecie podejrzeć zakulisową pracę ekipy odpowiedzialnej za tegoroczną edycję.
Teoretycznie już trzy lata temu Pirelli postanowiło nieco odejść od przyjętej formuły, angażując do realizacji wydawnictwa reportażystę, Steve'a McCurry'ego. Owszem, kobiety wystąpiły w ubraniach, ale wciąż niektóre pozy można było uznać za delikatnie prowokacyjne. Tym razem mamy do czynienia z ewidentnym nakierowaniem uwagi widza na CV, a nie wyłącznie seksualność modelek. Choć i tej, rzecz jasna, nie można Paniom odmówić.
Nie jest przy tym powiedziane, że w kolejnym roku Pirelli nie powróci do poprzedniej koncepcji. Za tę ostatnią odpowiadać będzie wybrany fotograf współpracujący z zespołem kreatywnym - i, jak zwykle, efekty ich działań poznamy dopiero za rok.