Złap spadającą gwiazdę, czyli jak fotografować meteory [wideo] Krzysztof Mularczyk
Meteory, popularnie nazywane spadającymi gwiazdami, to zjawisko wywołane przez "spalające" się w atmosferze drobinki lodu lub skał. Tego rodzaju drobna materia kosmiczna (meteoroidy) bombarduje nas przez cały czas, ale najlepiej widoczne jest to w nocy, kiedy możemy zobaczyć średnio około 3 meteorów na godzinę. Są jednak okresy, kiedy zjawisk pojawia się znacznie więcej. Kilkanaście razy do roku Ziemia przechodzi przez chmury materii pozostawionej przez komety lub obszary po kolizji planetoid. Wtedy mamy do czynienia z rojami meteorów. Gdy trafia na najbardziej gęsty obszar w takiej chmurze, występuje maksimum aktywności roju. Dla przykładu, co roku w okolicach 11 sierpnia, możemy obserwować na niebie maksimum Perseidów (pozostałości po komecie 109P/Swift-Tuttle), których aktywność dochodzi do 100 meteorów na godzinę. Podobnej liczby zjawisk można spodziewać się 3 stycznia po Kwadrantydach, czy 14 grudnia, gdy swoje maksimum mają Geminidy.
Maksimum Geminidów. Zdjęcie powstało ze złożenia kilkudzieięciu ujęć, na których zarejestrowało się łącznie ponad 60 meterów. Autor tej nocy wykonał 700 zdjęć; fot. Kenneth Brandon
Czym są Camelopardalidy
Jednak z aktywnością meteorów tak naprawdę nigdy do końca nie wiadomo. W historii zdarzały się już mniej lub bardziej przewidziane przez naukowców wybuchy aktywności, sięgające nawet kilku tysięcy zjawisk w ciągu godziny. Z takim wyjątkowym wybuchem nowego roju Camelopaldalidów, po którym spodziewać się można od 100 do 400 zjawisk na godzinę, będziemy mieli do czynienia już 24 maja.
Foto
|
W służbie naukiWasze zdjęcia meteorów, czy zwykłe zliczanie zjawisk widocznych gołym okiem, to wartościowe naukowe dane. Pamiętajcie o dokładnym ustawieniu czasu w aparacie, aby było wiadomo, kiedy dokładnie powstało zdjęcie, na którym jest meteor. Ważne też, aby zapamiętać położenie geograficzne miejsca, w którym będziecie fotografować. Tymi danymi możecie podzielić się z Pracownią Komet i Meteorów (Polish Fireball Network), stowarzyszeniem astronomicznym, które zajmuje się badaniem drobnych ciał Układu Słonecznego. |
Nazwy rojów meteorowych formuje się od łacińskich nazw gwiazdozbiorów, z których zjawiska zdają się wylatywać. Ten pozorny punkt na niebie naukowcy nazywają radiantem - w przypadku Perseidów, znajduje się on w gwiazdozbiorze Perseusza, Geminidów w Bliźniętach, Leonidów w Lwie itd. Określenie Camelopardalidy bierze się więc od łacińskiej nazwy Camelopardalis, oznaczającej gwiazdozbiór Żyrafy, który na niebie mieści się niedaleko Małego i Wielkiego Wozu. Meteory będą tej nocy wylatywać właśnie z północnego kierunku, ale lepiej kierować wzrok na północny wschód, północny zachód lub w zenit.
Najbardziej sprzyjające warunki do obserwacji tego roju będą mieli mieszkańcy Kanady. W naszych szerokościach geograficznych, w przeważającej części nocy radiant Camelopardalidów będzie stosunkowo nisko nad horyzontem (kierunek północny). Ma to swoje plusy i minusy. Będzie się to wiązać z mniejszą ilością zjawisk jakie dostrzeżemy, ale za to, możemy oczekiwać długich i wolnych meteorów. Naukowcy oszacowali, że średnia wielkość drobinek materii (pochodzącej od macierzystej komety 209P/LINEAR) jaka będzie wpadać w naszą atmosferę przekracza rozmiar ziarenek piasku i może dochodzić nawet do kilku milimetrów. Niby niewiele, ale przy ich prędkości wynoszącej 18 km/s, to oznacza, że zjawiska będą bardzo jasne i efektowne, a przez to łatwiejsze w uchwyceniu na zdjęciu.
Przewidywania mówią, że maksimum aktywności nastąpi nad ranem 24 maja w okolicach godziny 9:00 polskiego czasu. U nas będzie to już dzień, wiec na koniec nocy będziemy mogli zobaczyć kilkanaście zjawisk na godzinę. Ale jak już wspominaliśmy z rojami meteorów nigdy nic nie wiadomo. W rzeczywistości maksimum może wypaść wcześniej lub później, tym bardziej, że okres wzmożonej aktywności, może się utrzymywać nawet 3 godziny przed i po przewidywanym maksimum. Ono samo może być mniejsze, lub większe niż przewidzieli naukowcy. Tak czy owak warto poświęcić na obserwacje i fotografowanie całą noc, lub chociaż drugą część nocy.
Geminidy nad Dashanbao Wetlands w Chinach. Efekt złożenia serii poklatkowych zdjęć wykonanych w trakcie 3-godzinnej sesji; fot. Jeff Dai
Gdzie fotografować
Miejsce obserwacji powinno być jak najdalej oddalone od świateł miejskich i ulicznych latarni, aby tło nieba było jak najciemniejsze. Po rozstawieniu sprzętu, szczególnie nad ranem, nasze obiektywy będą zachodzić rosą. Aby to zjawisko zminimalizować, warto już na początku rozstawić statyw na betonie lub asfalcie (w plenerze może być o takie wygody trudno), nałożyć długi odrośnik (np. z butelki po napoju), lub od czasu do czasu, dmuchać ciepłym powietrzem z suszarki do włosów (tutaj potrzebne dodatkowe zasilanie). W ostateczności można używać miękkich ręczników papierowych.
Jak fotografować
Największą szansę uchwycenia w kadrze spadającej gwiazdy da fotografowanie obiektywem szerokokątnym, od odpowiednika 24-35 mm na pełnej klatce, po rybie oko, które pozwoli objąć całe niebo. Aparat najlepiej skierować ok. 50 stopni od radiantu, w naszym przypadku w drugiej połowie nocy doskonałym miejscem będą okolice zenitu. Warto jednak wybrać takie miejsce i tak ustawić aparat, aby w kadrze zawrzeć element krajobrazu (drzewo, skały, góra), lub architektury. Można nawet pokusić się o sfotografowanie własnej sylwetki na tle nieba. Zwiększy to siłę wyrazu zdjęcia i ukaże efekt skali. Trzeba pamiętać, że im więcej nieba w kadrze, tym większa szansa na sfotografowanie spadającej gwiazdy.
Przejdźmy jednak do ustawień aparatu. Stosujemy te same techniki co przy fotografowaniu nocnym, a więc przestawiamy aparat w tryb M lub Bulb, oraz wyłączamy w nim redukcję szumów przy długich ekspozycjach. Należy go ustawić na stabilnym statywie, włączyć funkcję wstępnego unoszenia lustra (jeśli fotografujemy lustrzanką) i wyzwalać migawkę poprzez wężyk spustowy, radiowy wyzwalacz, lub w ostateczności samowyzwalacz. Wszystko po to, by zminimalizować drgania aparatu, ponieważ musimy stosować dłuższe czasy naświetlania. Aby zarejestrować punktowy obraz gwiazd, nie można stosować ekspozycji dłuższych niż 30-60 s (im szerszy obiektyw tym ekspozycja może być dłuższa). Unikniemy w ten sposób uchwycenia pozornego ruchu gwiazd wynikającego z obrotu ziemi (choć i takie zdjęcia są atrakcyjne). Warto też przymknąć o 0,3-0,7 EV przysłonę w obiektywie, aby zmniejszyć optyczne wady obiektywu, które przy fotografowaniu "na pełnej dziurze" na brzegu kadru z pewnością dadzą się we znaki. Czułość ISO ustawiamy taką, aby uzyskać odpowiednią ekspozycję, pamiętając o tym, aby tło nieba nie było zbyt jasne, a szum na zdjęciu zbyt duży (z reguły ok. ISO 800-3200).
Pozostaje jeszcze kwestia ostrości. Rezygnujemy z autofokusa i przestawiamy aparat w tryb MF. Ustawienie pierścienia ostrości na nieskończoność rzadko kiedy się sprawdza, dlatego należy zrobić to precyzyjnie. Możemy albo posłużyć się powiększonym obrazem jasnej gwiazdy w trybie Live View, lub minimalnie korygować ostrość i za każdym razem na wykonanym zdjęciu sprawdzać, czy obraz gwiazdy jest już punktowy.
Gdy już wszystko w aparacie ustawimy, jedyne co musimy robić, to cały czas fotografować. Im więcej zdjęć zrobimy, tym większe prawdopodobieństwo, że jakiś meteor zostanie przez nas zarejestrowany. Dlatego pomocny może okazać się pilot z interwałometrem, aby zautomatyzować cały proces. W tym czasie, leżąc na karimacie obok, możemy spokojnie podziwiać meteorowy spektakl na niebie. Seria kilkuset takich zdjęć z całej nocy maksimum to także gotowy materiał do stworzenia timelapse'u, czyli filmu poklatkowego.
Co ze sobą zabrać
Jadąc poza miasto, oprócz sprzętu fotograficznego, pamiętajcie by zabrać termos z kawą i herbatą, jedzenie i przede wszystkim ciepłą odzież. Noce są naprawdę zimne! Nie zapominajmy o latarce (najlepiej z czerwonym światłem) i zapasie akumulatorów. Nie zalecamy wychodzić na zdjęcia w ostatniej chwili. Sama adaptacja wzroku do ciemności trwa kilkanaście-kilkadziesiąt minut, a trzeba przecież rozstawić sprzęt i odpowiednio go ustawić.
Meteory z roju Geminidów nad wulkanem Teide na Kanarach. Efekt złożenia serii poklatkowych zdjęć wykonanych w trakcie 2,3-godzinnej sesji, fot. Juan Carlos Casado
Camelopardalidy na Księżycu
Razem z Ziemią, przez chmurę materii, która jest źródłem Camelopardalidów, przechodzić będzie także Księżyc. Ze względu na duże rozmiary cząsteczek jest szansa na uwiecznienie spadku tych drobnych ciał na nieoświetloną stronę Księżyca, który wzejdzie u nas o 2:33. To niecodzienne zjawisko najlepiej filmować, używając długich ogniskowych, powyżej 800-1000 mm, czyli np. po podłączeniu aparatu lub kamery do teleskopu.