Piach, pot i łzy - Dakar w obiektywie Jacka Boneckiego
PROfil |
Jacek BoneckiRocznik 1969 r. – artysta, fotograf i popularyzator fotografii, reprezentant nurtu hiperrealizmu, formalista. Ponadto operator filmowy, producent telewizyjny i dziennikarz. Jako zapalony podróżnik, odwiedził z aparatem i kamerą ponad 60 krajów świata na 6 kontynentach. Ma na koncie wiele wystaw (między innymi w Szwecji, Rosji, Wielkiej Brytanii, na Ukrainie, czy w Niemczech). Jest laureatem wielu nagród na konkursach i festiwalach. www.bonecki.com |
Znów kolejny wyjazd na rajd. Musisz to naprawdę lubić, skoro pchasz się w ten piach i upał?
Kto raz pojedzie na Dakar, zawsze będzie chciał tam wrócić. To paradoks, bo będąc na miejscu, wszyscy doświadczają trudów tego rajdu w ekstremalnej formie i każdy ma swój Dakar, niezależnie kim jest i co robi na rajdzie. Wszyscy zmagają się z przeciwnościami, mają dość, ale zaraz po mecie deklarują, że chętnie przeżyją to jeszcze raz. Podstawowa trudność Dakaru polega na tym, że jesteś na nogach 24 godziny na dobę. Sen jest krótki i w niekorzystnych warunkach do spania, w namiotach, w hałasie, w miasteczku, które jest warsztatem, gdzie chodzą agregaty, są przepalane silniki w samochodach. Start jest o wchodzie słońca, więc cały rajd rusza; najpierw zawodnicy, potem serwis i dziennikarze. Dzień to zmagania rajdowe w wysokich temperaturach oscylujących wokół 40 stopni w cieniu, którego na pustyni jest niewiele. Wieczór i noc to zmagania serwisowe. W ciągu dnia ekstremalne upały, a w nocy zimno.
Te problemy dotykają wszystkich, co szczególnie dokucza fotografom?
Problemy są z prądem, Internetem, a więc transmisją danych, z miejscem do zgrania materiałów na komputer, a obróbka materiałów nie wchodzi nawet w grę, bo nie ma na to ani miejsca, ani czasu. Jeśli tak jak ja jesteś członkiem teamu, a nie akredytowanym dziennikarzem, musisz być elastyczny i uniwersalny, bo w razie czego trzeba być supportem. W moim wypadku łączę funkcję fotografa, operatora kamery z funkcją dziennikarza, kierowcy i człowieka od logistyki. Nieważne co trzeba zrobić, muszę być przygotowany na wszystko, łącznie z bieganiem po wodę czy zmianą opatrunku zawodnikowi.
Cały czas musisz podążać za wyścigiem, a nawet być krok przed nim, to chyba również spore wyzwanie kondycyjne?
To prawda, kondycję trzeba mieć, ale przede wszystkim psychiczną i pozytywne nastawienie, mimo że brakuje do tego argumentów. Czasem jest bardzo ciężko, musisz zmagać się z samym sobą, będąc wyczerpanym fizycznie. Pierwsza zasada dla Dakaru to wola walki i wykonania powierzonego zadania do końca. Słabsi nie maszerują. Kondycja fizyczna jest ważna, ale nie jest to kluczowy element, bo wszystko zależy od tego, jakie mamy do wykonania zadanie. Jeżeli jedziemy 8 godzin samochodem, robimy zdjęcia, filmy, śpimy w fatalnych warunkach, a jeszcze media z Polski atakują telefonami, czekając na transmisję materiału, wtedy potrzebujemy kondycji fizycznej, oczywiście są i tacy, którzy leżą w biurze prasowym i sączą drinki, dla nich nie jest ona aż tak istotna.
Każdy może fotografować Dakar? Obsługa takiego wydarzenia wymaga chyba wielu pozwoleń, nie mówiąc już o pieniądzach...
Dakar może fotografować każdy i bez ograniczeń, ale nie każdy może wejść na biwak i publikować zdjęcia z logo tego rajdu, przynajmniej w teorii. Żeby być akredytowanym fotografem, trzeba mieć zezwolenie, które kosztuje dużo i pozwala na poruszanie się po terenie rajdu, fotografowanie i wykorzystywanie wizerunku rajdu. Jeżeli ktoś chciałby pojechać za własne pieniądze bez wsparcia teamowego, to musi zapłacić za bilet do Ameryki Południowej, za akredytację, ponieść koszty związane z poruszaniem się za rajdem, koszty wypożyczenia samochodu, paliwa. Nagle okazuje się, że są to gigantyczne kwoty, a zrekompensowanie ich jest trudne o tyle, o ile szansa na sprzedaż zdjęć wątpliwa. Raczej nie przebijemy się z naszymi zdjęciami przez serwisy prasowe organizatorów czy fotografów agencyjnych, fotografów podróżujących z teamami, którzy jadą w samochodach z zawodnikami. Samochody organizatorów wyjeżdżają dzień czy dwa dni wcześniej przed danym odcinkiem, rozbijają namioty w wyznaczonych miejscach i czekają, aby zrobić naprawdę unikalne zdjęcia.
Dużo sprzętu zabierasz ze sobą?
Sprzętu trzeba mieć jak najmniej, ponieważ nosimy go zawsze przy sobie. Jak arabska żona, wychodzimy z tym co mamy na sobie. Ja dysponuję dwoma aparatami. Do lustrzanki SLT mam podpięty teleobiektyw 70-200 mm , a do bezlusterkowca jasny, stałoogniskowy szeroki kąt. Obiektywów staram się nie wymieniać. Poza tym mam zawsze komplet zapasowych baterii, karty pamięci i butelkę wody mineralnej. W "gratach" wożonych przez samochód serwisowy mam zapas obiektywów alternatywnych, i specjalnych, gdybym musiał dokończyć swoją pracę, a podstawowy sprzęt w jakikolwiek sposób bym utracił np. z powodu kradzieży, co na Dakarze zdarza się nagminnie.
Aparat musi być sprawdzony, żeby nas nie zawiódł. Musi być lekki, odporny na różne zabrudzenia, uderzenia. Dobrze też, żeby nie rzucał się w oczy. Niemniej ważne od samego sprzętu jest to, w czym go transportujemy. Ochrona sprzętu na rajdzie jest kluczowa, dlatego wszelkiego rodzaju systemy do przechowywania sprzętu muszą być najwyższej jakości i powinny sprawować realną, 100% ochronę przed kurzem, ale też uderzeniami, uszkodzeniami mechanicznymi. Sprzęt przewożony w samochodzie, podczas gdy gonimy rajd, jest narażony na wiele negatywnych czynników, niemal "fruwa" po samochodzie. Można zapakować wszystko w aluminiową walizkę i przymocować pasami, ale mój styl pracy zakłada, że sprzęt musi być gotowy do wykonania zdjęcia w każdej chwili, bo tak robi się najlepsze zdjęcia, znienacka, dlatego swoje aparaty transportuję z wykorzystaniem takich systemów ochronnych, które gwarantują, że będą one bezpieczne, ale łatwo dostępne. Skrzynie i plecaki się nie sprawdzają. Na rajdzie fotografuje się często zza kierownicy, z okna samochodu, wyskakując na ułamek sekundy, więc też lepiej sprawdza się mały aparat typu NEX, który łatwiej schować we wnętrzu samochodu niż wielkie, ciężkie body z gigantycznym obiektywem. Szczególnie w tak trudnych warunkach jak rajd, możemy przekonać się, że to człowiek robi zdjęcia, a nie aparat.
Co jest najważniejsze podczas tak ekstremalnych wypraw – niezawodny sprzęt, umiejętności, czy może doświadczenie?
Efektywność pracy fotografa to wypadkowa tych trzech elementów i nasza praca jest tak dobra jak dobry jest najsłabszy z tych elementów. Świetny sprzęt nie zadziała, jeśli nie posiadamy umiejętności. Choćbyśmy jednak mieli najlepsze umiejętności, na nic się nam nie przydadzą, gdy będzie nas blokował słaby sprzęt. Przekładając to na realia rajdowe: słaby kierowca nawet najlepszym samochodem daleko nie zajedzie, ale dobry kierowca słabym autem i może z trudnościami, ale wcześniej czy później osiągnie swój cel. Wynika z tego, że ten element ludzki jest zdecydowanie ważniejszy. Czynnik ludzki i motywacja, sprawność intelektualna, fizyczna, chęci do zrobienia zdjęć. Trzeba pokonać w sobie słabość. Dobry fotograf to fotograf przytomny, wypoczęty, mobilny, bystry.
Patrząc na Twoje zdjęcia, mam czasem wrażenie, że od samego wyścigu, bardziej interesuje Cię wszystko, co dzieje się wokół niego.
Istotnie tak jest. Nie zawsze ale często tak, ponieważ nie lubię półśrodków, a za takie uważam próbę fotografowania rajdu, gdy mamy związane ręce. Siedzisz w pełnym słońcu, w jakimś trefnym miejscu, nad głowami krążą helikoptery, a przed tobą pół dnia marszu w fatalnych warunkach do odległej wydmy za którą jest najlepsza akcja. Irytuje cię fakt, że aby zrobić zdjęcie, musisz ścigać się ze sprinterem z Kenii, kiedy sam jesteś żółwiem. Dlatego wybieram inne pole rywalizacji, bo wiem, że nie mam szans na tym pierwszym. Drugi powód jest taki, że w każdym temacie szukam oryginalności czy własnego punktu widzenia. Jestem w opozycji do tego, co fotografują wszyscy. Jeśli dziesięciu fotografów biegnie do przodu, to ja biegnę w bok, a nie za nimi. To wynika z mojej natury, z tego, że kontestuję rzeczywistość, jestem wiecznym kontestatorem. To nie jest mój pierwszy Dakar. Już się na niego napatrzyłem. Wiele rzeczy jest dla mnie oczywistych, więc szukam nowych pomysłów i rozwiązań. Gdy rajd został przeniesiony z Afryki do Ameryki Południowej, okazało się, że to, co dzieje się dookoła, ludzie, widoki itd. są bardziej fascynujące. Po trzecie jestem fotografem, który stara się, mam nadzieję skutecznie, poruszać swobodnie po różnych dziedzinach fotografii. Nie skupiam się więc na jednym temacie, ale fotografuję wielopłaszczyznowo, a dany temat i miejsce postrzegam z wielu perspektyw, z których chcę wycisnąć jak najwięcej.
Co roku Jacek Bonecki organizuje w różnych miastach Polski prezentacje zdjęć wykonanych podczas rajdu Dakar. Wszystkie informacje na ten temat można znaleźć na jego fan page’u. Najbliższe spotkanie już 25 stycznia we Wzgórzach Dylewskich.