Fotograficzny Benjamin Button, czyli nowy projekt Zachary'ego Scotta Antoni Żółciak
Na pewno niejednokrotnie zastanawialiście nad tym, czy nasz wiek faktycznie ma coś wspólnego z samopoczuciem, czy faktycznie jesteśmy w stanie zmienić swoją osobowość wraz z wkroczeniem w okres dojrzały. A może jest tylko numerkiem? Szukając odpowiedzi na te pytania, Zachary Scott wykorzystał protezy, intensywny makijaż, rozbudowaną postprodukcję… stwarzając jeden z bardziej efektownych cykli fotograficznych, jakie widzieliśmy.
Jak sam mówi, Scott zawsze interesował się przenikaniem granic pomiędzy fotografią, a jej starszymi kuzynkami - rysunkiem i malarstwem. Jest jednym z pionierów tzw. "efektu ilustracyjnego", który obecnie możemy napotkać praktycznie wszędzie. "Kilka lat temu moja praca różniła się od tej, jaką dostarczali pozostali fotografowie. Klient szukający grafik w stylu Normana Rockwella szedł do mnie, bo poza techniką miałem również koncepcję", opowiada Zachary.
"Magazyny i agencje reklamowe nie koncentrują się wyłącznie na Waszych dokonaniach komercyjnych. Chcą wiedzieć, czy jesteście w stanie samodzielnie myśleć, chcą badać granice Waszej kreatywności - a przede wszystkim, czy będziecie potrafić przełożyć te założenia na kliszę".
Większość kadrów podpisanych nazwiskiem Scotta to kompozyty. Artysta często używa tzw. blue screenów i green screenów, uwieczniając każdy element z osobna i - dopiero później - składając je wszystkie w jeden obrazek. "Fotografuję od dziesięciu lat, ale dopiero połowę tego czasu poświęciłem na rozwijanie umiejętności w postprodukcji. Oczywiście nie robię wszystkiego sam; pomagają mi również zawodowi graficy", dodaje. "Niemniej, przed komputerem spędzam od ośmiu do dziesięciu godzin dziennie - i nie wliczam w to czasu poświęconego na sesję".
Zobacz więcej zdjęć Zacharyego
Wszystkie fotografie Zachary'ego Scotta znajdziecie na stronach agencji Sharpe + Associates, z którą artysta związany jest od strony komercyjnej.