Nikon D5 - rekord czułości pobity Antoni Żółciak
Targi CES w Las Vegas obrodziły - na porannej konferencji Nikon pokazał nową, flagową lustrzankę, stanowiącą kolejną generację jednocyfrowych korpusów. Model D5 bazuje na pełnoklatkowej, 20,8-megapikselowej matrycy CMOS oraz nowym procesorze EXPEED 5. Jak deklaruje producent, tandem ten wystarczy do pokrycia czułości ISO od 100 do 102400 w zakresie konwencjonalnym i od ISO 50 do ISO 3 280 000 po rozszerzeniu.
Najwięcej jednak Nikon mówi o zmianach w autofocusie, gdzie teraz otrzymujemy 153 punkty (z czego 99 krzyżowych), rozłożone w całym kadrze, i technologię 3D Tracking (znaną już z D750), mającą przekładać się na świetną pracę układu w trybie śledzenia.
Podczas prezentacji firma cytowała nawet jednego z pierwszych testerów, fotografa sportowego Matthiasa Hangsta, który określił system AF w D5 jako najlepszy na świecie. Czułość czujnika Multi-CAM 20K nawet przy -4 EV (ISO 100, 20ºC) ma umożliwiać bezproblemowe ustawianie ostrości zarówno w centrum, jak i na brzegach kadru. Moc obliczeniowa potęgowana jest przez osobny procesor AF ASIC. Nowością jest tu ponadto czujnik pomiaru ekspozycji RGB o dwukrotnie wyższej rozdzielczości (180 tys. pikseli), zapewniający pełniejsze, bardziej dokładne i łagodne przejścia tonalne.
Osoby zaangażowane w tego typu fotografię zainteresuje również możliwość lustrzanki do rejestrowania 12 kl./s (z aktywnym AF) i 14 kl./s (z wyłączonym AF i podniesionym lustrem). Świetną sprawą jest też bufor rejestrujący do 200 RAW-ów w serii.
To jednak nie wszystko - nowy Nikon potrafi również nagrywać klipy w jakości 4K (3840 x 2160 px) z prędkością 30, 25 lub 24 kl./s, natywnym zapisem piksel-do-piksela lub Full HD z szybkością 50 i 60 kl./s. Użyteczną funkcją okaże się zapewne możliwość płynnego przechodzenia między kolejnymi stopniami czułości ISO niezależnie od zmian poczynionych w pozostałych parametrach ekspozycji. Nowością jest tu tryb time-lapse'u w 4K.
D5, na co zwraca uwagę producent, został też wyposażony w stereofoniczne mikrofony, pozostając jednocześnie kompatybilnym z urządzeniami zewnętrznymi, takimi jak ME-1 czy ME-W1. Do kategorii opcjonalnych dodatków zaliczyć można również adaptery bezprzewodowe - korpus nie został wyposażony w zintegrowany moduł Wi-Fi czy NFC.
Wszystkie ustawienia obsługujemy przy pomocy 3,2-calowego wyświetlacza LCD z panelem dotykowym. Ten, z kolei, został osadzony w wytrzymałej obudowie ze stopu aluminium, którą dodatkowo uszczelniono na wypadek niekorzystnych warunków atmosferycznych.
Za przechowywanie i transfer danych odpowiadają dwa sloty na karty XQD lub dwa sloty na nośniki Compact Flash (na rynek trafią dwie wersje aparatu), port USB 3.0 oraz gniazdo ethernetowe. Za zasilanie natomiast - litowo-jonowy akumulator EN-EL18a, który po pełnym naładowaniu ma wystarczyć nawet na 3780 klatek (w trybie zdjęć pojedynczych, według szacunków CIPA).
Aparat pojawi się w sprzedaży pod koniec marca tego roku. Sugerowana cena detaliczna nie jest jeszcze znana, natomiast należy się spodziewać, że będzie podobna lub większa od początkowej ceny lustrzanki D4S.