Panasonic Lumix LX100 [pierwsze wrażenia] Krzysztof Mularczyk
Panasonic LX100 został wyposażony w 16-megową matrycę formatu 4/3, czyli taką jak w bezlusterkowcach Micro 4/3. Według producenta jest to ten sam model czujnika co w GX7 i GM1. Z matrycą na stałe zintegrowany jest jednak obiektyw - zoom optycznych o odpowiedniku zakresu 24-70 mm i dużej jasności f/1,7-2,8. Aparat oferuje ponadto funkcję nagrywania filmów w rozdzielczości 4K, tryb seryjny 11 kl./s, czy łączność bezprzewodową Wi-Fi/NFC.
Na targach Photokina mieliśmy okazję przyjrzeć się wersji przedprodukcyjnej, która nie pozwalała na zapis zdjęć. Sprawdziliśmy jednak, jak prezentuje się pod względem ergonomii i użytkowania.
LX100 jest stosunkowo duży. Pod tym względem bliżej mu do bezlusterkowca GX7, niż malutkiego GM1/GM5. Nie jest to zatem typowy kieszonkowiec jak Sony RX100 III, lecz jak Fujifilm X30 - elegancki, kompakt w stylu retro, który będzie ładnie prezentował się w naszych rękach a jednocześnie oferował przyjemną ergonomię. Korpus jest też solidnie wykonany, niemal w całości ze stopów aluminium, ma jedynie gdzieniegdzie plastikowe wstawki, np. na bocznej ściance przy module NFC. Całkiem spory jest uchwyt, pokryty skóropodobnym materiałem pozwala na wygodne trzymanie aparatu.
Lumix LX100 nie ma wbudowanej lampy błyskowej, jest za to gorąca stopka, w którą można wsunąć np. mały flesh dołączany do zestawu z aparatem.
Wbudowany wizjer jest duży i bardzo czytelny, prezentuje się o niebo lepiej od najnowszego bezlusterkowca GM5. Wysoka rozdzielczość 2,8 Mp gwarantuje naprawdę bardzo jasny i czysty obraz. W połączeniu z szybkim odświeżaniem momentami zapominamy, że to nie tradycyjny optyczny celownik.
W tym samym tonie możemy wypowiadać się o systemie ustawienia ostrości: przy sztucznym oświetleniu hal targowych autofokus działał zaskakująco szybko. Bardzo czytelny jest także wyświetlacz. Niestety ekran nie jest odchylany ani dotykowy.
Styl analogowego dalmierza podkreślają manualne pokrętła czasu migawki i kompensacji ekspozycji, przy obrocie stawiają przyjemny opór z wyczuwalnym skokiem. Tylna ścianka jest już bardziej klasyczna, ale zawiera stosunkowo dużo przycisków, m.in.: trzy funkcyjne, ISO, tryb AF, balans bieli, AF/AE Lock.
Ciekawie prezentuje się też obiektyw z dwoma pierścieniami - manualnym do zmiany przysłony i niestety elektronicznym do zoomowania. Na obiektywie mamy także przełączniki trybu pracy AF i zmiany proporcji obrazu, ale ten jest umieszczony tak blisko korpusu, że trudno go przestawić nawet komuś, z małymi palcami. Na spotkaniu prasowym zapewniono nas jednak, że w finalnej wersji aparatu, przełącznik będzie lepiej dopracowany.
Reasumując, Panasonic LX100 to bardzo solidny i gustownie zaprojektowany kompakt z bardzo szybkim autofokusem i świetnym wizjerem. Zapowiada się niezwykle interesująco, ale oczywiście z końcową oceną wstrzymujemy się do pełnego testu finalnego modelu.