Marilyn Monroe w obiektywie Miltona Greena Anna Wolska
Unikatowe zdjęcia Miltona Greena, znakomitego fotografa i przyjaciela aktorki, przeleżały w nowojorskich magazynach kilkanaście lat. Zrządzeniem losu, w 1995 r. zdjęcia te stały się własnością naszego Skarbu Państwa. Jak do tego doszło? Można powiedzieć, że to najlepsze, co pozostało po aferze FOZZ (Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego).
Po śmierci Miltona Greena, kolekcję za długi przejął City National Bank, by następnie sprzedać je greckiemu finansiście Dino Matingasowi. Grek miał potajemnie wykupywać polski dług zagraniczny, w rzeczywistości sprzeniewierzył kilkanaście milionów dolarów. Gdy wybuchła afera, okazało się, że jedyny majątek, jaki posiada Matingas, to właśnie kolekcja zdjęć gwiazd Hollywood.
Po latach spędzonych w magazynach FOZZ, na początku lipca 2012 roku zdjęcia przyleciały do Polski, żeby trafić do Związku Polskich Artystów Fotografików, a następnie na aukcję.
Przyjaźń i współpraca Miltona Greena z Marilyn Monroe
Milton Green to wielka postać. Pracował dla takich magazynów jak Harper's Bazaar, LIFE, Look, Town & Country oraz Vogue. Z dzisiejszej perspektywy, oglądając zdjęcia Miltona myślę o nim raczej jako o klasyku, wyprzedzającym o krok Irvinga Pena, ale daleko z tyłu za Richardem Avendonem.
Niemniej to Milton Green, jako fotograf gwiazd filmowych oraz modelek dla pism modowych, doskonale się wpisuje w przełom szalonych lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Ameryki. To dzięki niemu możemy poznać cienie i blaski słynnej fabryki snów w Los Angeles - Hollywood. Bohaterami zdjęć Miltona Greena są wielcy i uznani, jak: Frank Sinatra, Audrey Hepburn, Lisa Minelli, Marlene Dietrich, Paul Newman, Alfred Hitchcock, Marlon Brando i oczywiście Marilyn Monroe.
Przyjaźń i współpraca Miltona Greena z Marilyn Monroe trwała zaledwie kilka lat - od pierwszego spotkania w 1953 roku, kiedy Marilyn osiągnęła już status gwiazdy, do 1957 roku, wkrótce po tym, gdy wyszła ona po raz kolejny za mąż - tym razem za Arthura Millera. Nieoficjalnie poznali się kilka lat wcześniej w trakcie jednej z sesji.
Tajemnicą poliszynela jest ich romans, pewnikiem zaś - ogromna pomoc i przyjaźń, jaką Milton Green zaoferował i otoczył Marilyn. O tym fakcie wspomina syn autora - Joshua Green: "Ojciec i Marilyn poznali się w 1953 roku. To on przekonał Monroe do zerwania niewolniczego kontraktu z wytwórnią 20th Century Fox. On również zaaranżował zniknięcie Monroe, aby potem wytoczyć proces wytwórni.
Przez osiemnaście miesięcy sądowej batalii Marilyn mieszkała w Nowym Jorku, gdzie pobierała nauki śpiewu, tańca i gry aktorskiej. Ojciec wynajął dla niej pokój w Waldorf Astoria przy Park Avenue. Mieszkała też w naszym apartamencie przy Sutton Place i domu w Weston Connectiut. Marilyn Monroe była wtedy szczęśliwa. Odnalazła siebie".
Prawdziwa Marilyn Monroe
Burzliwe życie aktorki, pełne romansów oraz jej tajemnicza i tragiczna śmierć z wielką polityką w tle, zdaje się potwierdzać plotki i domysły. Nie to jednak jest ważne, bowiem Greenowi, jako jednemu z nielicznych fotografów, udało się przedrzeć przez maski póz i gestów Marilyn, i pokazać jej prawdziwe wnętrze - szalenie samotnej, wrażliwej i w jakimś sensie smutnej kobiety.
Część zdjęć to oczywiście ujęcia pozowane (jak sesja Monroe z Marlonem Brando) - pojedyncze przedstawienia stylizowane na sex ikonę, portrety, backstage z planów filmowych, zdjęcia z imprez i eventów, wreszcie zdjęcia (z mojego punktu widzenia najcenniejsze) te bardzo prywatne - jak to ukazujące aktorkę jakby przyłapaną we własnej sypialni w łóżku.
Marilyn Monroe stworzyła własny styl, wzorując się na przedwojennej aktorce Jean Harlow. Platynowa blondynka, marząca o karierze i sławie, ale i miłości, kim była, o czym myślała? Do głowy przychodzi mi cytat z książki "The Secret Life of Marilyn Monroe" J. Randy Taraborrelli’ego - "I have feelings too. I am still human. All I want is to be loved, for myself and for my talent". Zdjęcia Miltona Greena to opowieść o Hollywood, dla jednych będącego fabryką snów, dla innych "więzieniem" zbudowanym z własnych marzeń, ambicji i talentu...