Paul Gallagher - "Chcę, aby krajobraz mówił sam za siebie"
PROfil |
Paul Gallagher Fotograf krajobrazowy. Urodzony w 1967 roku Paul jest fotografem od ponad 30 lat. Przez większość czasu wykonywał czarno-białe zdjęcia przy użyciu aparatu na film 5 x 4 cala, ale obecnie rejestruje monochromatyczne i kolorowe obrazy za pomocą cyfrowej lustrzanki. Paul opublikował trzy albumy ze swoimi zdjęciami: Aspects of Expression (2008), Chords of Grey (2010) i Exploring Black & White Photography: A Masterclass (2016). Prowadzi też warsztaty fotograficzne poświęcone zarówno technikom fotografowania, jak i przetwarzania obrazu w ramach założonej przez siebie firmy Aspect2i, którą współtworzy od 2009 roku. Jest także wykładowcą na kursach organizowanych przez Akademię Druku Epsona. www.paulgallagher.co.uk |
Co skłoniło Cię do zainteresowania się fotografią?
Kiedy skończyłem szkołę w wieku 16 lat, zapisałem się na kurs projektowania grafiki w Southport College of Art. Lubiłem sztukę i chciałem zostać projektantem. Jednym z wykładanych na kursie przedmiotów była fotografia. Złapałem bakcyla. Pod koniec kursu zrezygnowałem z zajęć z grafiki i wybrałem jako specjalizację fotografię.
Dlaczego fotografia stała się dla Ciebie taka ważna?
Stwierdziłem, że jest naprawdę inspirująca. W przeciwieństwie do innych przedmiotów, których wykładowcy wymagali od nas projektowania lub tworzenia obrazów konkretnych rzeczy, ci od fotografii prosili nas jedynie o przyniesienie zdjęć mających „uwydatniać pionowy układ elementów” lub „ukazywać zmiany pogody”. Wybór tego, co sfotografować, jak przetworzyć i przedstawić obraz, był już osobistą decyzją każdego z nas. Zachęcano nas też do oglądania książek fotograficznych, a ja zafascynowałem się pracami takich mistrzów jak: Edward Weston, Ansel Adams i Paul Strand. Ich fotografie były niezwykłe.
Jak zaczęła się Twoja kariera?
Po studiach pracowałem jako asystent w różnych, specjalizujących się głównie w fotografii reklamowej i architektonicznej studiach w Liverpoolu. Musiałem nauczyć się używać sprzętu wielkoformatowego i szybko uzyskiwać dobre zdjęcia. To było jak kolejne studia. Skierowano mnie też na dwuletni kurs drukowania do szkoły plastycznej w Liverpoolu. Mając 19 lat, umiałem się już więc posługiwać wielkoformatowymi aparatami i maszynami drukującymi, co okazało się dla mnie przepustką do świata, w którym zawsze chciałem się znaleźć.
W czasie recesji, która w latach 80. dotknęła część studiów fotograficznych i spowodowała ich zamknięcie, przez jakiś czas pracowałem w Agencji Ochrony Środowiska. Ale nigdy nie przestałem zajmować się fotografią; pisałem artykuły, prowadziłem warsztaty i uczyłem fotografii na kursach wieczorowych.
Kiedy zacząłeś szukać własnej formy wypowiedzi poprzez fotografię?
Swój własny wizualny styl wypracowałem po prostu w wyniku używania czarno-białych filmów i aparatów wielkoformatowych. Inny sprzęt w ogóle mnie nie interesował. Byłem natomiast niesamowicie pedantyczny w sposobie wykonywania zdjęć i stopniowo wyrabiałem sobie nazwisko, cały czas doskonaląc i doprowadzając do perfekcji technikę pracy. Kiedy zaczynałem, czarno-biała fotografia krajobrazowa nie była zbyt popularna, ale w połowie lat 90. zaczęto zamawiać moje monochromatyczne obrazy. Moje zdjęcia były coraz częściej publikowane i wystawiane w różnych miejscach, w tym w galerii Joe Cornisha.
Czy w tamtych czasach fotografowanie na czarno-białym filmie 5 x 4 cala było czymś niezwykłym?
Było czymś nietypowym w przypadku tak młodego fotografa. Ludzie, którzy oglądali moje prace, spodziewali się, że mam z 70 lat i długą brodę. Ale nauczyłem się używać aparatów wielkoformatowych, pracując w atelier i pokochałem wysoki poziom szczegółowości, jaki zapewniały, oraz możliwość przesuwania osi optycznej w celu uzyskania dużej głębi ostrości. Najpierw używałem modelu MPP 5 x 4, później Walkera Titan XL i Ebony. Jedynie aparaty na film formatu 5 x 4 cala były w stanie zapewnić mi zdjęcia o wymaganej przeze mnie jakości obrazu.
Z prawej: Opuszczona wioska rybacka, Lofoty. "Kluczowe znaczenie dla tego zdjęcia miało odpowiednie ustawienie aparatu" – mówi Paul. "Umieściłem go niemal na samej krawędzi drewnianego pomostu, by móc uchwycić sylwetkowe dźwigary na tle jasnego obszaru wody". Fot. Paul Gallagher
Jak oceniałeś pierwsze aparaty cyfrowe, kiedy się pojawiły?
Miałem okazję wypróbować kilka wczesnych modeli cyfrowych i uważałem, że robią absolutnie okropne zdjęcia. I nie chodziło o niską rozdzielczość obrazu, lecz jego ograniczony zakres tonalny i kolorystyczny. Patrząc wstecz, cieszę się, że nie zdecydowałem się z nich korzystać, ponieważ niewiele mógłbym dziś zrobić z plikami zarejestrowanymi pierwszymi aparatami cyfrowymi. Mogę za to zeskanować negatywy naświetlone 15 lat temu i zrobić z moich zdjęć odbitki nadające się do powieszenia w galerii.
Kiedy zatem zacząłeś używać sprzętu cyfrowego?
jak najbardziej naturalny
wygląd, bo chcę, aby
krajobraz mówił sam
za siebie.
Aparaty cyfrowe z czasem stały się znacznie lepsze, więc mogłem zacząć na nich polegać. Zatem kiedy w 2008 roku na rynku pojawił się Nikon D700, najpierw kilka razy go wypożyczyłem, a później kupiłem własny korpus i zacząłem używać go równolegle z moim aparatem na film formatu 5 x 4 cala.
Prawdziwym punktem zwrotnym był dla mnie jednak zakup Nikona D800E. Zacząłem używać obiektywów z możliwością korygowania perspektywy, więc mogłem naśladować efekt przesuwania osi optycznej, jaki stosowałem w aparacie na film formatu 5 x 4 cala.
Co sprawiło, że zacząłeś robić zdjęcia w kolorze?
Punktem wyjścia był dla mnie plik z kolorowym obrazem. Na początkowym etapie odrzucałem te informacje, aby uzyskać obraz czarno-biały. Teraz jednak miałem wybór, mogłem zachować kolor i zacząłem go w końcu na poważnie używać w mojej pracy ok. 2011 roku. Nadal stosowałem tę samą formułę, jeśli chodzi o wybór elementów kompozycyjnych, ale były już one kolorowe. Po 20 latach pracy z wielkoformatowymi czarno-białymi obrazami odkryłem nagle zupełnie nowy świat.
W torbie fotografa |
"Od 2012 roku mam Nikona D800E i jest to świetny aparat. Często używam go w połączeniu z obiektywem PC-E 24 mm f/3,5. Ale w mojej torbie znajdują się również zoomy 16–35 mm f/4, 24–70 mm f/2,8 i nowy model 80–400 mm f/4,5–5,6. Korzystam też z filtrów marki Lee; moimi podstawowymi modelami są gradientowy filtr 0,6 i neutralny szary 0,9. Jeśli chodzi o statyw, to zabieram ze sobą zawsze Gitzo GT3542XLS 3". |
Zacząłeś też robić czarno-białe zdjęcia w podczerwieni?
Firma Advanced Camera Services, specjalizująca się w przerabianiu aparatów do wykonywania zdjęć w podczerwieni, wysłała mi taki zmodyfikowany korpus do testów. Początkowo nie byłem zbytnio nim zainteresowany, jednak w końcu się do niego przekonałem, gdyż sposób, w jaki aparat ów rejestrował światło, był zupełnie inny. Postanowiłem, że spróbuję zrobić nim kilka ujęć, kiedy będzie pochmurno lub będzie padać – w takich warunkach pogodowych nikt nie fotografuje aparatem do zdjęć w podczerwieni – i tonalność zarejestrowanych nim obrazów okazała się niewiarygodna. Wykres na histogramie był bardzo wąski, a to oznacza, że jeśli masz dobrą drukarkę, jesteś w stanie rozciągnąć go w każdą ze stron i uzyskać na odbitce wszystkie odcienie, na jakich Ci zależy. Użycie aparatu do zdjęć w podczerwieni stało się kolejnym etapem mojej podróży fotograficznej.
Po prawej: Pnie buków, północno-zachodnia Szkocja. Ten obraz został zarejestrowany aparatem przerobionym do wykonywania zdjęć w podczerwieni, który podkreślił szczegóły chmur. Fot. Paul Gallagher
Jakiego używasz oprogramowania do przetwarzania obrazu?
Adobe Camera Raw i Photoshopa. Od wielu lat kataloguję swoje prace w dość specyficzny sposób, zatem cały czas pracuję, wykorzystując tę samą metodę. Adobe Camera Raw jest tym, czym kiedyś była fotochemiczna ciemnia. Dzięki temu mam do dyspozycji pewne ogólne globalne ustawienia przetwarzania obrazu, ale indywidualne korekty wybranych obszarów robię zazwyczaj w Photoshopie. Staram się nadać obrazowi jak najbardziej naturalny wygląd, bo chcę, aby krajobraz mówił sam za siebie.
Jaki był Twój największy sukces?
Było nim zdjęcie, które wykonałem wieczorem z punktu widokowego Tunnel View w Yosemite. Panowały wówczas najlepsze warunki, jakie kiedykolwiek dotąd spotkałem. Dzień dobiegał końca, padało, a cała dolina była w cieniu. Światło powoli zanikało, my zaś znajdowaliśmy się w dolinie i zdecydowaliśmy się wspiąć wyżej, by obejrzeć dolinę Yosemite z góry.
Spoglądając w dół, zobaczyliśmy, jak mgła powoli wyłania się z drzew porastających widoczną w oddali dolinę. To jedno z tych zdjęć, które od razu wywołują u oglądających zachwyt.
Jakiej mógłbyś udzielić najlepszej rady dotyczącej fotografowania krajobrazów?
Jeśli ktoś chce robić dobre zdjęcia pejzażowe, to powinien zrobić dwie rzeczy.Najpierw zaznajomić się z pracami innych fotografów, by poszukać inspiracji, ale nie kopiować ich stylu. Po drugie, radziłbym nauczyć się poprawnie przetwarzać zdjęcia. Nie ma znaczenia, jak dobry jest Twój aparat, ponieważ wykonuje on tylko połowę pracy. Postprodukcja jest sztuką samą w sobie i nie chodzi mi tu o używanie określonego programu, lecz o umiejętność jego obsługi i sposób wykorzystywania. To właśnie decyzje podejmowane w trakcie tego procesu decydują o tym, jakim jesteś fotografem. Nie zawsze chodzi bowiem tylko o wybór odpowiedniego światła i pory dnia.