Kuba Konwent - połączenie fotografii z adrenaliną Antoni Żółciak
PROfil |
Kuba Konwent to zarówno sportowiec, jak i fotograf. Uprawiał każdy uwieczniany przez siebie sport. Fotografuje sprzętem Nikona. Uważa, że najważniejsze to robić to, co się kocha. Wszystkie jego zdjęcia znajdziecie na Facebooku. |
Kuba Konwent urodził się w Lubaniu, ale większość ze swoich 29 lat spędził w Bogatyni, 20-tysięcznej miejscowości nieopodal czeskiej i niemieckiej granicy. Jak sam podkreśla, geograficzne położenie miasteczka zdecydowanie ułatwia podróżowanie i - tym samym - rozwijanie umiejętności, nie tylko fotograficznych, ale też interpersonalnych.
Ale jeśli podróżować, to najlepiej w jakimś celu. Szukał miejscówek rowerowych, motocyklowych, stoków narciarskich. W Czechach odkrył świetne trasy longboardowe. Kuba nie jest typem domatora - wręcz przeciwnie.
Najpierw pojawił się u Ciebie sport, czy fotografia?
Sport. Mam to po tacie, on i jego bracia są totalnymi freakami sportowymi. Od alpinizmu, zamiłowania do gór, po wszystkie bardziej przyziemne dyscypliny. Kochamy wszystko, co daje adrenalinowego i dopaminowego kopa.
Swego czasu bardzo czynnie bawiłem się w kolarstwo, czy raczej w jego grawitacyjne odmiany. Jak każdy nastolatek miałem swoich idolów, których oglądało się na różnych światowych produkcjach filmowych - ale pojawiali się też na zdjęciach. Na każdym z materiałów wyprawiali zawsze niesamowite rzeczy, podczas gdy ja, jako widz, zastanawiałem się nad samym kadrem - patrzyłem i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że można było zrobić te fotografie inaczej, lepiej. A skoro już myślałem, że da się podnieść poziom, to postanowiłem pójść w tym kierunku.
O ile miłość do sportu mam po tacie, tak w kwestiach fotograficznych wdałem się w moją mamę. W grę wchodzi tu przede wszystkim estetyka, wrażliwość na otaczający świat i sposób jego postrzegania. Co jednak ważne, uprawiałem każdy fotografowany przeze mnie sport. Niektóre, po spróbowaniu, zostały na stałe.
No właśnie, nie ograniczasz się do jednej dyscypliny. Robisz zdjęcia rowerowe, aerobowe, pokazujesz "idące bokiem" BMW E30, a potem zamykasz się w studio i portretujesz. Trudno się tak przerzucać z kategorii na kategorię?
Moje motto to "chcieć to móc". Zawsze powtarzam, że nie ma rzeczy fotograficznie niemożliwych!
Znalazłoby się paru, którzy nie podzielą Twojego zdania.
Wiem, wiem. Mawia się, że jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do niczego. Tyle tylko, że fotografia to fotografia. Moim zdaniem - jak w muzyce - są różne gatunki, ale muzyk pozostaje muzykiem. Osobą z odpowiednim słuchem, która, realizując się na co dzień w elektronice, jest w stanie usiąść za fortepianem i coś po prostu zagrać. Ze zdjęciami jest tak samo. Jak czujesz temat, nieważne jaki temat, to potrafisz do niego podejść kreatywnie.
A byłbyś w stanie z frajdą fotografować coś, co Cię nie cieszy, czym się nie interesujesz?
Trudne pytanie. Często bywa tak, że jadę na sesję myśląc, że tematyka nie do końca może bawić, że podlatuje chałturą. Nie wiem, czy dam radę do niego podejść kreatywnie. Ale w momencie wyciągnięcia aparatu wszystko dzieje się samo, bo sesja jest wielowymiarowa. Ewentualne niedociągnięcia rekompensują poznani podczas pracy ludzie i środowisko.
Im więcej obserwujesz, tym więcej zrobisz. Powstaje klimat, poszczególne etapy realizacji zaczynają się układać, kolejne pomysły wpadają do głowy - i to wszystko już tam, na miejscu. Później, wracając do domu, nie mogę się doczekać, żeby zgrać materiał.
Jak wyrabiałeś swój styl, od czego zaczynałeś? Przeglądałeś zdjęcia bardziej doświadczonych twórców?
Może to zabrzmi pyszałkowato, ale szczerze? Na pewno na nikim się nie wzorowałem, choć bardzo lubię działalność Harookza. Oglądając fotografie patrzyłem na nie jednak od strony realizacyjnej. Zastanawiałem się, jak powstało dane zdjęcie i wyobrażałem sobie jego alternatywy.
Jesteś samoukiem?
Tak. Nie kończyłem szkoły fotograficznej, nigdy nie bylem na żadnych warsztatach, nie przeczytałem żadnego poradnika czy książki. No, dobra - raz w ręku miałem instrukcję od aparatu, bo nie wiedziałem, jak ustawić wielokrotną ekspozycję. Jestem samoukiem totalnym, eksperymentatorem.
Nie zastanawiam się nad tym, czy zdjęcie idealnie pasuje do obowiązujących kanonów. Lubię rybie oko w sporcie i szeroki kąt w portrecie, zdjęciach ludzi, lubię też dużo sztucznego światła i, przede wszystkim, kolory! Bo przecież świat jest pełen kolorów!
Twoja twórczość doceniana jest nie tylko w Polsce, ale też za granicą - i spoiwem wydaje się być połączenie fotografii z adrenaliną. Powiedz - czym różni się fotografowanie wyskakującego skydivera z samolotu w Dubaju od robienia zdjęć w warszawskim tunelu aerodynamicznym?
Od strony wrażeń - niczym! Obie te sesje były czymś niesamowitym. To jest to, o czym pisałem wyżej - na zdjęcia składa się wiele czynników, działają wszystkie zmysły, są gigantyczne emocje!
Jeśli popatrzymy na sprawę technicznie, w Dubaju, gdzie robiłem zdjęcia z pokładu samolotu, wszystko działo się na poczekaniu. Miałem chwilę dla siebie między wylotami. Mogłem zamocować aparat, ustawić odpowiedni kadr i podłączyć zdalne wyzwalanie. Chwilę później na pokład weszło 20 zawodników, ja siedzę na miejscu drugiego pilota i lecimy w górę. Widoki zapierają dech w piersi. Obracasz się do tyłu, widzisz emocje zawodników - jesteśmy nad punktem zrzutu, otwierają się drzwi, zapala się zielona lampka i chłopaki wysiadają, a ja wciskam guzik wyzwalacza. Nie trzeba chyba opisywać emocji towarzyszących takiej chwili, zwłaszcza jak samemu jest się skydiverem - bo to kolejny praktykowany przeze mnie sport.
Tak samo zdjęcia w warszawskim Flyspocie - emocje, emocje i jeszcze raz pozytywne emocje! Realizuję coś, co urodziło się w mojej głowie. Mam do dyspozycji światowej klasy zawodnika, który w tunelu zrobi wszystko - tylko ode mnie zależy, w jakiej ująć go pozycji. Dookoła - straszny huk pędzącego z prędkością 300 km/h powietrza. Mój obiektyw jest w drzwiach, pasek aparatu mocno oplątany na ręce.
Nie nudzisz się zbytnio, prawda?
Skąd! Fotografia jest wspaniała. Jak każdy rodzaj sztuki - otwiera umysł, z czasem zmienia nasze postrzeganie świata i, co najlepsze, wpływa na nasze życie. Czy robisz to zawodowo, czy nie, zawsze działasz z pasją. Dla mnie każda sesja, każde zdjęcie to wyzwanie. Nawet kiedy przychodzą momenty, gdy myślę, że się wypaliłem, że nie wpadnę na żaden nowy pomysł, potrafię sobie z tym stanem poradzić. Wizualizuję sobie wtedy plan sesji, która jest totalnie odrealniona. W ten właśnie sposób stawiam przed sobą kolejne, nowe wyzwanie, do którego realizacji przybliżam się krok po kroku, finalnie trzymając w ręku realny obraz. Pamiętajcie - chcieć, to móc.
Dziękuję za rozmowę.
Zobacz więcej zdjęć Kuby
Poniżej znajdziecie kilka kolejnych przykładów fotograficznych możliwości Kuby Konwenta. Więcej jego dostępnych jest na Facebooku.