"Self &", czyli samotny cykl Nathana Wirtha Antoni Żółciak
W przeciwieństwie do większości fotografujących, największymi inspiracjami Nathana pozostają poeci. George Oppen, Seamus Heaney, Robert Frost, Elizabeth Bishop czy George Mackay Brown to tylko niektóre z nazwisk, jakie Wirth wymienia w swoim portfolio. "Ich twórczość miała fundamentalną rolę w kształtowaniu mojej wrażliwości - ale też doboru miejsc, które uwieczniam", podkreśla artysta.
Literaci zapewniają więc Nathanowi odpowiednią treść, którą interpretuje na własny sposób. Stronę wizualną, natomiast, Wirth zawdzięcza studiowaniu dzieł Caspara Davida Friedricha, Edwarda Hoppera, Marka Rothko i Camille Pisarro. Malarze także odcisnęli swoje piętno na całym portfolio 44-letniego Amerykanina.
Pozostały nam kwestie techniczne - i tutaj Wirth oparł się na mieszance stylów Michaela Kenny, Edwarda Westona i Wrighta Morrisa, dodając nieco zapożyczeń z tradycji japońskich. Działalność fotografa to, w dużej mierze, ilustracja filozofii zen. W szczególności widać to w projekcie "Self &", gdzie obok sylwetki Nathana pokazany jest również losowy obiekt bądź człowiek. Szczególnie mocnym w wyrazie kadrem jest "Self & Daughter"; fotograf stoi razem ze swoją córką na tajemniczej, bliżej niedookreślonej drodze.
Wirth adaptuje specyficzną, monochromatyczną kolorystykę, długi czas ekspozycji, klasyczną, zamkniętą w kwadracie kompozycję - i doskonale dobiera do całości tytuły, bez których zdjęcia trudno byłoby nazwać kompletnymi.
Sam proces twórczy Wirtha jest równie szczery i ciekawy, co jego zdjęcia. Jak sam mówi: "Rozmaici artyści często twierdzą, że mają wizję - dla mnie oznacza to obranie, wyuczenie się i postępowanie określoną ścieżką. Ja takiej wizji nie mam. Po prostu fotografuję to, co widzę, a potem spędzam czas na obróbce obrazu. Wszystkie projekty powstały w wyniku jakiegoś eksperymentu".
Jako samouk, Nathan obierał różne kierunki, intrygowały go rozmaite aspekty fotograficznego świata. "Z początku napędzała mnie wybuchowa mieszanka - dopiero po siedmiu latach mniej więcej zdaję sobie sprawę z tego, co robię. Nie skupiam się też na perfekcyjnym dopracowaniu aspektów technicznych, poświęcając więcej uwagi treści moich zdjęć", opowiada na łamach Silver Zen Photography.
Do realizacji cyklu Nathan użył aparatów Sony A850 i A700, wspierając się obiektywami 11-18 mm oraz Sigmą 17-35 mm. Przed przednią soczewką pojawiły się również filtry szare firmy Lee i filtry IR. Pliki, przed opublikowaniem, Wirth poddał postprodukcji w Photoshopie CS6 i popularnej wtyczce efektownej Nik Silver Efex Pro.
Zobacz więcej zdjęć Nathana Wirtha
Portfolio Nathana dostępne jest tutaj. Jego zdjęcia znajdziecie również na Facebooku, Fotoblurze, Tumblerze, 500px, Flickrze i w serwisie Behance.