Piękna tylko na pierwszy rzut oka - Ziemia w obiektywie Colina Finlaya Antoni Żółciak
O konsekwencjach gwałtownie zmieniającego się klimatu - często wynikających z czynnika ludzkiego - napisano wiele. Niemniej, w dalszym ciągu podjęcie tematu stanowi problem dla każdego zainteresowanego dziennikarza, artysty, działacza czy naukowca. Tak globalne zagadnienie wymaga właściwego podejścia, zwłaszcza, jeśli chcemy ze swoim przesłaniem dotrzeć do określonej publiczności. Colin Finlay postanowił więc nie używać wielu słów, oferując w zamian wyrazistą serię zdjęć.
"To tylko inny sposób przedstawienia opowieści. Narrację prowadzę tak, by ukazać skalę problemu", tłumaczy Finlay. "A że nie da się tego pokazać inaczej, niż z pokładu helikoptera…".
Fot. Colin Finlay
Szkot po raz pierwszy zainteresował się tematyką przyrodniczą w 1996 roku, kiedy to dokumentował skutki alianckiego nalotu na rumuńską rafinerię w Ploeszti. Ropa rozlała się wówczas po okolicznym terenie, wsiąkając w ziemię. Skutki - mimo, że zdarzenie miało miejsce jeszcze w trakcie II wojny światowej - widać do dzisiaj. "To samo z siebie nie zniknie. Tego typu tematów nie można ignorować - powinniśmy sprawić, by każdy na świecie zdał sobie sprawę z wagi problemu. Należy informować i angażować wszystkich, którzy zechcą słuchać", podkreśla.
Na jego kolejnych fotografiach widzimy wzgórza smoły w kanadyjskiej prowincji Alberta, wykorzystywane przemysłowo jezioro Magadi w Kenii czy Dolinę Dziesięciu Tysięcy Dymów w Parku Narodowym Katmai. O ile rozwój cywilizacyjny i postępująca globalizacja z pewnością poprawiają dobrobyt mieszkańców miast, tak mało kto zdaje się o sprawie myśleć długofalowo o pozostałych regionach. Życiową misją Finlaya stało się więc uświadamianie. "To mnie napędza, jest moją pasją i głównym powodem do działania. Każdy zapamięta mocny obrazek - i, być może, opowie o nim kolejnej osobie".
Fot. Colin Finlay
Tego typu zdjęć przeciętny śmiertelnik nie będzie w stanie wykonać. Lokalizacje dobierane przez Finlaya są zazwyczaj niedostępne dla zwykłych przechodniów, abstrahując nawet od konieczności wynajęcia śmigłowca. "Większość tych historii nabiera sensu dopiero, gdy zobaczy się ogrom zdarzenia z pewnej wysokości. Dopiero to nadaje im tę wielką, globalną skalę", mówi, dodając jednocześnie: "Dla mnie natomiast najważniejsze jest to, by ktoś, kto te kadry ogląda, pomyślał, czy samemu nie może przyczynić się do poprawy sytuacji".
Zobacz więcej zdjęć Colina Finlaya
Colin od ponad 25 lat zajmuje się fotoreportażem. W swojej pracy koncentruje się na człowieku - pokazuje różne warunki bytowe, dokumentuje skutki wojen i konfliktów, uwiecznia zanikające tradycje, katastrofy przyrodnicze. Jego kadry pojawiały się na łamach Vanity Fair, Time’a, American Photo, wykorzystywały je również takie organizacje, jak WHO czy UNICEF. Finlay sześciokrotnie zdobywał wyróżnienia w konkursie Pictures of the Year International. Jest samoukiem. Przed rozpoczęciem kariery fotograficznej pracował jako sprzedawca kserokopiarek. Pełne portfolio Colina znajdziecie tutaj.