The Bokeh Faktory - w poszukiwaniu idealnego bokehu Maciej Zieliński
PROfil |
fot. Magdalena Andrzejewska-Grzywna
Tomasz Widłak* Rocznik 73. Pochodzi z Piaseczna.* Kocha swojego syna, piękny bokeh, szczerych ludzi i dobre jedzenie. * Przez wiele lat mieszkał w USA, teraz prowadzi w Polsce własną firmę, zajmującą się handlem międzynarodowym. * Hobbistycznie przerabia wszelkie możliwe obiektywy, w niedalekiej przyszłości chciałby zajmować się tym zawodowo. * Jego marzeniem jest base jumping w Norweskich fiordach. www.palecwnosie.com |
Czym Ty się tak właściwie zajmujesz?
Jak byś to opisał?
Jestem po prostu bokehowym maniakiem! Nie uważam się nawet za fotografa, w zdjęciach lubię najbardziej to, jak obiektywy rozmywają tło. Znajomi śmieją się, że wolę gorsze zdjęcia z lepszym bokehem niż te lepsze, za to z mniej efektownym rozmyciem. Dlatego nie potrafię się zachwycić np. reporterskimi kadrami, robionymi szerokim kątem, gdzie jak wiadomo tego efektu praktycznie nie ma. Czasem łapię się na tym, że nawet nie interesują mnie całe zdjęcia ale wybrane jego obszary, wolę przyglądać się nieostrościom. Dlatego zająłem się poszukiwaniem obiektywów, które oferują najlepszy, najciekawszy bokeh i plastykę obrazu.
I takich obiektywów jest z pewnością wiele. Ale Ty dodatkowo je przerabiasz.
Przez wiele lat mieszkałem w Stanach, gdzie współpracowałem z największym sklepem z używanym sprzętem foto. Miałem więc dostęp w zasadzie do wszystkiego. Mogłem wypożyczyć, co tylko chciałem. Przeszedłem praktycznie przez wszystkie aparaty, które mogły mnie zainteresować i nigdy nie znalazłem idealnego zestawu: aparat + szkło. Od zawsze uwielbiałem kwadrat 6 x 6, ale od chwili gdy kupiłem Contaksa 645, zakochałem się w jego obiektywie Carl Zeiss Planar 80 mm f/2. Także miałem rewelacyjne szkło, ale nie pasował mi prostokąt. Któregoś dnia pomyślałem - dlaczego nie zrobić dokładnie tego, czego ja chcę?
Postanowiłeś oszukać system!
Dokładnie tak, nikt tego nie robił, uznałem, że zrobię to sam. I tak się właśnie zaczęło, od próby zaadaptowania obiektywu Contax 80 mm f/2 do korpusu o formacie 6 x 6. Operacja się powiodła!
I to zachęciło Cię, żeby pójść dalej?
Tak naprawdę to nie był pierwszy obiektyw, który przerobiłem. W tym czasie bardzo bliską mi osobą była fotograf Ola Zaborowska, która też zachwyciła się tym Planarem. Pierwszy aparat przygotowałem właśnie dla niej. To było połączenie Maimiyi 645 z Planarem 80 mm f/2. Ludzie pytali później, po co - przecież format ten sam. Ale ja chciałem zrobić jej wyjątkowy prezent, a poza tym korpus Contaksa był sporo droższy. Dlatego kupiłem aparat z uszkodzonym autofokusem, lekko uszkodzony obiektyw, naprawiłem, przystosowałem i wyniosło nas to w sumie ok. 2500 zł. To była niesamowita różnica. Gdy ludzie zobaczyli zdjęcia z tego aparatu, zaczęły pojawiać się pytania, czy nie zrobiłbym też czegoś dla nich.
Trzeba przyznać, że wykonujesz to bardzo profesjonalnie, to nie jest taśma klejąca i sznurek, tylko tokarka i frezarka. Masz techniczne wykształcenie?
Bez przesady. Żaden ze mnie mechanik. Z wykształcenia jestem elektrykiem, z zawodu IT managerem. Na początku pracował przy tym cały zespół: był tokarz, frezer CNC, zegarmistrz i ja. Ja wymyślałem i opracowywałem koncept, a oni pomagali mi go zrealizować. To była straszna dłubanina - po jakimś czasie gdy przychodziłem, myśleli sobie pewnie "o nie! To znowu on!", widziałem to w ich oczach (śmiech). Zwłaszcza zegarmistrz, który wiercił i gwintował mi te wszystkie mikro-otworki. Dlatego postanowiłem, że będę robił to sam. Zastąpiłem zegarmistrza, kupiłem sobie profesjonalną frezarkę, został w zasadzie tylko tokarz. Też już trzeci z kolei! Nic dziwnego - to strasznie pracochłonne, a zarobek niewielki. Na szczęście okazało się, że mój ojciec ma znajomego, który jest takim samym pasjonatem. Cieszy się na mój widok i pyta "Panie Tomku! Co dzisiaj robimy?". Dogadujemy się świetnie, kiedy przychodzę, naprawdę się cieszy. To jest facet, który ma 70 lat, ale fachowiec z prawdziwego zdarzenia, to naprawdę profesjonalna robota.
Bo Twoje obiektywy są w pełni sprawne, w pełni funkcjonalne...
To zazwyczaj wygląda tak, że znajduję ciekawy obiektyw, wyciągam z niego optykę - czasem nawet same soczewki - i wkładam je w zupełnie nową mechanikę, którą sam przygotowuję specjalnie pod dany korpus. Można powiedzieć, że robię cały obiektyw od nowa. Czasem korzystam z innych obiektywów, np. optykę Aero-Ektara umieszczam w obudowie Sonara 180 mm. Jeśli mogę, używam gotowych konstrukcji, np. Zeissa, bo wiadomo, że są precyzyjniejsze. Plannara 80 mm f/2, o którym już rozmawialiśmy robiłem zupełnie od nowa. Co ciekawe, obudowa jest z mosiądzu więc obiektyw jest złoty i dodatkowo fajnie wygląda.
Czyli liczą się tylko soczewki?
Tak, ja nie wykonam lepszej optyki. Nad tym pracowały całe zespoły inżynierów. Po prostu przystosowuję optykę do pracy z możliwie największymi formatami, co pozwala zmniejszyć głębię ostrości. Obiektyw zaprojektowany dla formatu 6 x 4,5 z aparatem 6 x 7 pozwala uzyskać zupełnie inne efekty. Głębia ostrości jest jeszcze płytsza, a bokeh uwypuklony. Ostatnio na przykład małoobrazkowego Heliosa 85 mm f/1,5 przystosowałem do Mamiyi 645, więc wielkość negatywu jest zdecydowanie większa i efekty końcowe ciekawsze. Robiłem ostatnio zdjęcia porównawcze i efekty są naprawdę niesamowite.
Skąd masz wiedzę optyczną? Trochę jednak trzeba się na tym znać?
Mam tylko podstawy: pole krycia, odległość od filmu, wystarczy zrozumieć kilka zależności. Większym problemem jest zawsze mechanika, musisz wiedzieć, którego szkła da się użyć, a którego nie. Trzeba to sprawdzić, pomierzyć i narysować, bo bez rysunku technicznego tokarz nic przecież nie zrobi.
A elektronika? Czy obiektywy przekazują jakieś informacje?
Nie, zresztą głównie przerabiam obiektywy w pełni manualne. Ale przy elektronicznych także jest to dla mnie nie do przeskoczenia. Jest w Kanadzie maniak, który przerabia obiektywy Contaksa pod Canona z całą elektroniką, ale to wyższa szkoła jazdy. Jest to możliwe, ale autofokusa i tak nie używam od lat. W dobrych aparatach matówka jest tak precyzyjna, że AF jest zwyczajnie niepotrzebny. Ostrzenie manualne przy portretach jest szybsze i dokładniejsze, a do tego przyjemniejsze - ten moment, gdy ostrość nagle pojawia się na matówce... magiczny!
Okej, pojawiły się pierwsze aparaty i zdjęcia i pojawiło się zainteresowanie, tak?
Znajomi namówili mnie do założenia fanpage'a na Facebooku, i zaskakująco szybko się to rozwinęło. Dziś zastanawiam się, czy nie zająć się wyłącznie tym, bo na nic innego zwyczajnie nie starcza czasu. Pojawiają się zapytania z zagranicy - głównie o przeróbki Aero-Ektara. Kiedyś odmawiałem, ale teraz przerabiam szkła też dla ludzi, zwłaszcza pod Nikona. Dlaczego? Pod Nikona nie zapniesz żadnego ciekawego szkła manualnego bez specjalnego adaptera z soczewką, aby ostrzył na nieskończoność. Adaptery przeważnie produkcji chińskiej są słabej jakości pod względem optyki. Zakładasz obiektyw za kilka tysięcy złotych i soczewkę za pięć złotych - obraz staje się mydlany, obiektyw jest nie do użycia. Nikon to w większości dość prosta modyfikacja, bo w zasadzie przerabiasz sam tył obiektywu.
Pamiętam taki post na Twoim fanpage'u, w którym napisałeś coś w stylu "to uczucie, gdy zabierasz się za przeróbkę obiektywu za 5 tys. zł, bez pewności, że się uda". Jest też ryzyko...
Tak, ten obiektyw nie jest jeszcze skończony, okazał się bardzo trudną modyfikacją. To najjaśniejsza portretówka, jaką Hasselblad kiedykolwiek zrobił, czyli 110 mm f/2 produkowany pod aparaty z serii 200. Staram się go zaadaptować pod Pentaksa 67. Zainteresowanie jest ogromne - ludzie dopytują: kiedy? Ale obiektyw jest bardzo skomplikowany i brakuje mi czasu, żeby go skończyć. Ale tak jest - nawet żeby przymierzyć, musisz zmodyfikować obiektyw, więc nie możesz go już później złożyć z powrotem. Gdy zaczyna się mechaniczna przeróbka - nie ma powrotu. Zdarzało się, że przeróbka się nie udała, jest prawie skończona i nagle okazuje się, że jednak się nie da.
I nie ma mowy o jakiejś przejściówce, tak by nie psuć obiektywu?
Przejściówkę można zrobić tylko w drugą stronę, czyli gdy obiektyw z większego formatu chcemy przystosować do mniejszego. W przeciwnym wypadku konieczna jest ingerencja w konstrukcję obiektywu, a czasem również aparatu. Np. żeby 80 mm f/2 podpiąć do aparatu 6 x 6 trzeba ciąć lustro w aparacie. By obiektyw TBF 80 (od nazwy fanpage'u The Bokeh Factory, przyp. red.) podpiąć do Kieva 60, musiałem całkowicie przebudować aparat - wyciąć część lustra i przerobić bagnet. Podobnie jest z Mamiyą 645. Żeby założyć na nią Heliosa 85/1,5 – musiałem wycinać elementy aparatu, bo fizycznie przeszkadzały. Powstaje nierozłączny, ale też niepowtarzalny zestaw. Gra jest warta świeczki. Oczywiście nie bawię się tak z droższymi aparatami - często są pytania np. o Hasselblada. Jeśli ktoś się uprze, to czemu nie, ale musi liczyć się z ryzykiem, bo np. lustro może pęknąć przy modyfikowaniu.
Czy taka przeróbka, z punktu widzenia klienta, jest droga?
Niestety tak. Teraz jest lepiej, bo pracują przy tym dwie osoby, a nie cztery, ale nadal korzystam z usług frezera CNC przy bardziej skomplikowanych projektach. Samo stworzenie rysunku 3D to ok. 200 zł, do tego dochodzą materiały, robocizna. Wszystko zależy od obiektywu. Są proste modyfikacje, np. dla Nikona, gdzie wymiana bagnetu to koszt ok. 200 zł, ale są też dużo bardziej skomplikowane, które robię po raz pierwszy, tworzę w zasadzie od podstaw nowy obiektyw, konieczna jest precyzyjna robota. Taka przeróbka to nawet 2 tys. zł.
A jakie jest najlepsze połączenie? Dające najmniejszą głębię?
Mi nie chodzi tylko o samą głębię ostrości, jasność nie jest czasem najważniejsza. Istnieją bardzo jasne obiektywy z płytką GO, ale zupełnie nieciekawym bokehem i plastyką, są też ciemniejsze obiektywy z wcale nie najpłytszą głębią, które oferują niezwykle interesujący sposób oddawania nieostrości. Tak jak właśnie Kodak Aero-Ektar 178 mm, który przy f/2,5 nie jest superjasny, ale charakter rozmycia jest niesamowity. Na Pentaksie 67 to odpowiednik 85 mm f/1,2 na małym obrazku.
No właśnie, bo po przepięciu obiektywu na inny format zmienia się nie tylko ekwiwalent ogniskowej, ale - w dużym skrócie - również głębia ostrości. Jak to wytłumaczyć?
Głębia ostrości zależy od dwóch rzeczy - jasności, czyli maksymalnego otworu względnego, oraz odległości od fotografowanego obiektu. Przy czym - w zależności od wielkości negatywu - kąt widzenia się zmienia, tak jak w przypadku Ektara, o którym mówiłem przed chwilą. Ogniskowa się nie zmienia, bo jest stała, ale by uzyskać ten sam kadr, czyli np. ciasny portret, trzeba stanąć w innej odległości od fotografowanego obiektu. Jeśli podepniesz małoobrazkowy obiektyw do średniego formatu, kąt widzenia będzie szerszy i aby uzyskać podobny kadr, trzeba podejść znacznie bliżej, więc głębia staje się dramatycznie płytsza. Świetnym przykładem będzie właśnie Planar 80 mm f/2, którego głębia ostrości i kąt widzenia na formacie 6 x 7 będzie taki, jak obiektywu 45 mm f/0,9 na małym obrazku.
Zabawa zaczyna się gdy taki obiektyw możemy pochylać, żeby selektywnie ustawiać ostrość. Zaprojektowałeś też mocowanie, które nazwałeś Freestyler.
Jako fana bokehu, zawsze bardzo mnie do tego ciągnęło. I kupiłem sobie nawet Hasselblada Flexbody z miechem, który umożliwia pokłony. Strasznie mi się spodobało, ale ograniczeniem jest fakt, że trzeba pracować na statywie i jak z aparatem wielkoformatowym, za każdym razem należy odpiąć magazynek, włożyć matówkę, ustalić kadr i ostrość, i znów włożyć magazynek, zanim zrobimy zdjęcie. Nie ma lustra i przede wszystkim nie ma tej swobody pracy. Bardzo krępowało to mój styl fotografowania i szybko z tego aparatu zrezygnowałem. Któregoś dnia, gdy przerabiałem Planara 80 mm f/2, leżała na stole sama optyka. I pomyślałem sobie - "hmm, a może... Przecież jest obiektywem średnioformatowym, więc bez problemu będzie krył matrycę pełnoklatkową". Wziąłem kawałek gumy, przykleiłem prymitywnie taśmą i wyszedłem zrobić kilka zdjęć. Jak zobaczyłem pierwsze zdjęcia, szczęka mi opadła. Zadzwoniłem do koleżanki fotografki i mówię: "chodź, muszę coś wypróbować na tobie!". Wyszło fenomenalnie!
Publikowaliśmy wywiad z Maćkiem Pietuszyńskim, który też bawi się w freelansing, ale Twoja konstrukcja znów wydaje się znacznie bardziej profesjonalna.
Miałem to szczęście, że mój znajomy pracuje w hurtowni z różnego rodzaju gumowymi odlewami. Mogłem sobie spokojnie wejść i poszukać odpowiednich części. Wziąłem obiektywy i po całym dniu znalazłem w końcu pasujący element. Praca z takim szkłem nie jest prosta, trzeba się nauczyć, ale efekty są świetne. Doszedłem do takiej wprawy, że udaje mi się ostrzyć nawet na obiekty w ruchu. Sam nie mam czasu się tym bawić, ale zainteresowanie jest ogromne. Ludzie wciąż pytają.
Nic, tylko otwierać małą manufakturkę!
Myślę o tym, chciałbym porzucić handel i inne zajęcia zawodowe i zająć się tym profesjonalnie. Robić to na szerszą skalę, wyjść z tym za granicę. Praca pracą, ale to jest coś, co daje mi naprawdę ogromną satysfakcję. Poza tym cieszę się niesamowicie, gdy uda mi się stworzyć coś nowego i oryginalnego, i jeszcze bardziej się cieszę, gdy słyszę, że sprawiłem tym komuś radość i mogę popatrzeć na wspaniałe zdjęcia, wiedząc, że miałem jakiś w tym udział. Gdyby mogło się to zmienić w moją jedyną pracę - czemu nie, połączenie pasji i zawodu to coś wspaniałego!
Powodzenia! Dziękuję za rozmowę!
TOP 5 bokehowych szkieł według Tomasza Widłaka
"Moja miłość od pierwszego zdjęcia i chyba już tak zostanie. Niesamowity obiektyw, połączenie kremowej miękkości z ostrością tam, gdzie trzeba i wspaniały bokeh. Moim zdaniem nie ma w tym momencie obiektywu który by tak idealnie łączył wszystkie te zalety w jedną całość".
"Wyczynia cuda, najciekawszy bokeh, jaki kiedykolwiek widziałem! Obiektyw powstał w czasie II Wojny Światowej na zamówienie wojska, bez oglądania się na koszty. Oferował jakość nieosiągalną w tamtych czasach dla zwykłych fotografów. Stosowano go ze specjalnym aparatem do fotografowania z samolotu".
"Obiektyw, który modyfikuję pod aparaty zarówno średnioformatowe, jak i małoobrazkowe. Układ optyczny pochodzi z niezwykle rzadkiego obiektywu, dlatego jego nazwę trzymam w tajemnicy. Obiektyw bardzo przypomina właściwościami Noctiluksa z piękną plastyką i pełnym charakteru rozmyciem tła".