The Photographer's Cookbook [recenzja] Maciej Zieliński
"The Photographer's Cookbook" |
|
Format: 17x22 cm, Oprawa: twarda, Stron: 160, Cena: 119 zł |
Pod koniec lat 70. George Eastman Museum poprosiło grupę fotografów o przesłanie swoich ulubionych przepisów kulinarnych oraz o dołączenie do nich autorskiej fotografii, która w jakiś sposób z nimi koresponduje. Dyrektor muzeum Beaumont Newhall był przekonany, że fotograf, który potrafi upichcić świetne zdjęcie w ciemni, dobierając idealne proporcje odczynników, równie świetnie musi sprawdzać się w kuchni, przy kuchennym stole (sam Newhall znany był z zamiłowania do gotowania, słynne było ponoć jego cytrynowe ciasto bezowe).
Zaproszeni artyści do pomysłu podeszli bardzo entuzjastycznie i niedługo potem powstała zupełnie niezwykła książka kucharska. Teraz powraca ona na rynek za sprawą nowojorskiego wydawnictwa Aperture. Na 160 stronach wydanej w poręcznym formacie książki, znajdziemy kilkadziesiąt podzielonych tematycznie przepisów.
Zaczynamy oczywiście solidnym śniadaniem, czyli np. jajkami gotowanymi w piwie według przepisu Ansela Adamsa, zapiekanką serową Williama Egglestona, czy Omletem z kaktusem Eda Ruscha. Na przystawkę Jerry Burchard poleca kawior, a fanom zup do smaku przypadnie zapewne krem z dyni Lindy Connor. Na większy apetyt Richard Avedon poleca królewską pieczeń według jego receptury. Arthur Taussig okazuje się z kolei fanem naszej rodzimej kuchni i, na potrzeby książki, przygotował przepis na grzanki z ozorkami w sosie "polskim". Po obiedzie przychodzi czas na deser oraz drinki. Tu również nie brakuje wyszukanych propozycji. Zapewne każdy znajdzie wśród przepisów coś dla siebie.
Smaku książce dodają również nietuzinkowe fotografie. Do współpracy zaproszono przedstawicieli różnych dziedzin i gatunków, co sprawia, że zdjęcia są naprawdę różnorodne - od typowego studium martwej natury, przez prace abstrakcyjne, po rodzajowe scenki z codziennego życia i reporterskie, często humorystyczne uliczne snapy, które świetnie oddają nastrój tamtych czasów.
Generalnie książka uczy i bawi, pozwala poznać ulubionych mistrzów z nieco innej, bardziej ludzkiej strony. Recenzując albumy i książki fotograficzne, nie raz przekonywałem Was, że publikacja to prawdziwa uczta dla spragnionych dobrej fotografii. Tym razem możecie potraktować te słowa nieco bardziej dosłownie.