Jak zamrozić dynamiczną scenę w letnim słońcu Patryk Karbowski
Współczesne aparaty fotograficzne oferują olbrzymie możliwości eksperymentowania i nawet te z niższej półki cenowej dają wysoką jakość uzyskiwanego obrazu. Jeśli narzekacie, że Wasz model jest za słaby na dobre zdjęcia, to przejrzyjcie fotografię komercyjną sprzed kilkudziesięciu lat. Fotografie były przeważnie ziarniste, a obiektywy nie miały idealnej ostrości. Peter Lindbergh z pełną świadomością rezygnował z rozdzielczości aparatu wielkoformatowego na rzecz swobody pracy małego obrazka, ważniejsza była wyjątkowa narracja jego obrazów. To, co każdy amator ma w torbie na sprzęt, pozwoli na uzyskanie widowiskowych efektów. Musimy tylko rozumieć mechanikę pracy aparatu i wykazać się odrobiną pomysłowości, co pokazuje ta sesja.
Koncept
Zwykle bolączką przy robieniu zdjęć jest brak wystarczającej ilości światła, szczególnie, jeżeli chcemy uzyskać krótkie czasy naświetlania. Tym bardziej trzeba wykorzystywać letnie miesiące, kiedy słońce świeci mocno i długo. Szybki ruch w całkowitym zamrożeniu wygląda egzotycznie, wręcz abstrakcyjnie, bo nie jest to rzecz, którą zobaczymy bez pomocy maszyny. Popularność tego efektu widać w wysypie materiałów wideo nagrywanych w dużych prędkościach – amatorskich eksperymentach na YouTube czy reklamach artykułów spożywczych w telewizji. Sam wykorzystałem rozbryzgującą się wodę, ale zachęcam do wszelkich eksperymentów z falującymi materiałami, latającymi przedmiotami itp.
Jak to zrobić?
Oczywistą rzeczą było wyczekiwanie na słoneczny dzień, a na miejsce sesji wybrałem ustronny staw w parku miejskim. Cała ekipa stawiła się na plan w strojach kąpielowych, jednak dużym problemem okazało się zabezpieczenie aparatu. Inspirację czerpałem głównie z estetyki klasycznego reportażu. Zależało mi na dynamicznym, ekspresyjnym zdjęciu, oddającym wrażenie bliskości wody, która za chwilę wyleje się z ram. Taki efekt daje mocno zbiegająca się perspektywa w obiektywie szerokokątnym, co wymusiło bliskie podejście i zagroziło zamoczeniem sprzętu. W takiej sytuacji najprostsze byłoby użycie aparatu wodoodpornego lub obudowy podwodnej, dzięki czemu nie ma też obawy przed przypadkowym zanurzeniem. Musiałem radzić sobie jednak z lustrzanką i pierwszym pomysłem było fotografowanie zza szyby – bardzo częsta rzecz w produkcji filmowej przy zagrożeniu dla kamery. Nasza okazała się jednak fatalnej jakości i psuła obraz.
Z drugiej strony szyba generuje odbicia światła, dlatego rezygnując z niej, nie musiałem się nimi martwić. Tutaj przyszła refleksja – większość fotografujących zakłada na swój obiektyw filtr UV, głównie dla ochrony przedniej soczewki. Taki filtr spełnił u mnie rolę szyby, a resztę aparatu zabezpieczyłem solidnym płaszczem przeciwdeszczowym z wyciętą dziurą. Po przełożeniu przez nią obiektywu i zaciśnięciu gumkami całość ułożyłem tak, żeby nie zagrażały mi chlapnięcia z jakiejkolwiek strony. Taka ochrona pozwoliła na trzymanie aparatu bardzo blisko sceny i zaraz nad lustrem wody.
Ustawienia
Ręczne ustawienie ekspozycji nie jest problemem, jeśli mamy konkretny pomysł na zdjęcie; wszystko z czegoś wynika. Pierwszą ważną rzeczą jest czas – 1/2000 sekundy zamrozi nawet szybko lecące krople. Drugą rzeczą jest przysłona ustawiona na f/11 – duża głębia ostrości da szczegółową pianę nawet blisko obiektywu. Czułość, przy tak silnym świetle słonecznym i takich parametrach, musiałem ustawić na ISO 1600. Nawet jeśli macie aparat, który mocno szumi przy takiej czułości, nie przejmujcie się – nikt nie patrzy z lupą na zdjęcia, które mają ciekawą formę, czy przekazują interesującą treść. Jak widać na obrazkach, byłem ustawiony pod słońce tak, żeby podświetliło ono pryskającą wodę i włosy modelki. Mierzyłem światło odbite od twarzy modelki, czyli w cieniach, oczywiście pomiary robiłem przed właściwym skakaniem.
Gdybym mierzył światło tam, gdzie słońce świeciło bezpośrednio, mierzyłbym „światła”. Ponieważ taka pogoda generuje duże kontrasty, dla ich wyrównania twarz modelki była doświetlona lustrzaną blendą. Nie było to takie proste – asystent stojący w wodzie musiał utrzymywać odbicie w jednym punkcie. Wyznaczenie tego punktu było też bardzo ważne ze względu na utrzymanie kompozycji i ostrości, którą ustawiłem manualnie. W takich sytuacjach nie można liczyć na automatyczne ostrzenie. Aparat prawdopodobnie nie zdąży lub trafi w tło. Przymknięta przysłona i użycie obiektywu szerokokątnego dają dużą głębię ostrości i margines błędu, ale w przypadku innej kombinacji optyki i ustawień dobrze jest mieć precyzyjnie ustalone odległości.
Praca z modelką
W przypadku Julii strój nie miał znaczenia – nie został ujęty na zdjęciu. Dużo zależało natomiast od wytrwałości modelki i odpowiedniego zachowania w trakcie zdjęć. Pamiętajcie, że pracujecie z człowiekiem, którego trzeba poprowadzić, wyreżyserować, a nie tylko pilnować pracy aparatu. Sporo czasu zajęło nam wypracowanie sposobu skakania, dającego odpowiedni rozbryzg. Problemem było też utrzymanie przez Julię odpowiedniego, intensywnego spojrzenia prosto w obiektyw w trakcie całego skoku. Jeszcze trudniejszy okazał się drugi wariant, gdzie musiała przełamać instynkt samozachowawczy i upaść na plecy z pozycji stojącej, bez mrużenia oczu i grymasu. Wymagało to ciągłego przypominania i sugestii. Mimo że po pierwszym podejściu osoba fotografowana wie, co robić, warto ją ciągle dopingować. Drugie zdjęcie było też o tyle trudne, że nie siedziałem już wygodnie na brzegu, ale musiałem prowadzić aparat w wyciągniętej ręki, tak aby patrzył na scenę z góry.
Efekt
W realizacji tych ujęć najlepszym wyborem okazał się aparat cyfrowy, pozwalający na robienie zdjęć seryjnych, wielu powtórzeń i dający natychmiastowy podgląd. Jest to olbrzymie ułatwienie – sprawdźcie, ile pracy wymagał portret Salvadora Dali autorstwa Pillippe Halsmana z 1948 roku! Z bardzo wielu ujęć wybrałem tę fotografię, na której piana i włosy częściowo zakrywają twarz. Postać wygląda intrygująco i tajemniczo, tworzy się dysonans pomiędzy spokojną twarzą i kompozycją symetryczną a gwałtownością wody. Drugi wariant zadziałał z kompozycją po przekątnej kadru, ale też ze spokojną twarzą. Obróbka wymagała jedynie prostych działań w wywoływarce do plików RAW. Zdecydowałem się na czerń i biel, żeby kolor nie odciągał uwagi od kształtów i faktur tworzonych przez wzburzoną wodę.