ULUBIONY KIOSK - PRZEJRZYJ I ZAMÓW WERSJA MOBILNA

Inspiracje / Felieton

Uśmiech proszę? Nie ma mowy! Olga Drenda

2013-11-04
9 komentarzy
64
Facebook Google Wykop Twitter Pinterest
Uśmiech proszę? Nie ma mowy!
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego na XIX-wiecznych portretach wszyscy mają takie surowe oblicza? Teorii jest kilka...

Gdy przyglądamy się XIX-wiecznym (czasem też późniejszym) dagerotypom czy portretom wykonanym techniką kolodionową, nietrudno nam dojść do wniosku, że nasi przodkowie nie znali uśmiechu. Już z pierwszego portretu w historii (i zarazem pierwszego "selfie") Robert Cornelius spogląda na nas chmurnie.

Można pomyśleć, że nasi przodkowie prowadzili życie surowe i purytańskie, a za dowcipkowanie karali się klęczeniem na grochu. Nic podobnego – humor, komedia i anegdota kwitły w mowie, piosence i na scenach teatrów. Śmiali się tak jak my, choć ówczesny dowcip raczej nas nie bawi (warto przypomnieć , że jednym z pierwszych filmów w dziejach kinematografii była przecież slapstickowa komedia, "Oblany ogrodnik").

Autoportret Roberta Corneliusa to jedno z pierwszych zdjęć w historii fotografii

W pierwszych dekadach istnienia fotografii portret był jednak czymś wyjątkowym – wizyta u fotografa była kosztowna, więc ludzie na często jedynej w swoim życiu podobiźnie starali się wyglądać tak dostojnie, jak tylko mogli (niektórym udawało się doczekać portretu dopiero pośmiertnie, ale to już całkiem inna historia). Portretowanie było czynnością doniosłą i odświętną, przy której nie wypadało śmiać się jak głupi do sera. Skoro już o serze mowa, popularne polecenie "say cheese" pojawiło się - podobno za sprawą prezydenta Roosevelta - dopiero w latach 40. XX wieku, czyli w epoce, w której niewielkie, amatorskie aparaty fotograficzne były już w powszechnym użytku. 50 lat wcześniej fotografowie zalecali raczej: "say prunes" (suszone śliwki), co zamiast uśmiechu skutkowało tzw. dzióbkiem. Nicholas Jeeves, publicysta "The Public Domain Review", zauważa też, że swoją rolę mogła odegrać społeczna gra pozorów: poważna mina dodawała portretowanemu nobliwości; człowiek o kamiennej twarzy musiał wydawać się człowiekiem porządnym. Mona Lisa słynie z tajemniczego uśmiechu, ale w historii malarstwa śmiech, taki ze szczerzeniem zębów, był typowy dla karykatur. O fotografii długo myślano jako o "czymś w rodzaju malarstwa", więc bardzo możliwe, że ikonografia znana z płócien wpływała na to, jak ludzie myśleli o własnych portretach.

John Quincy Adams był pierwszym amerykańskim prezydentem, którego sfotografowano w 1843 roku

Oprócz doniosłości sytuacji, drugim powodem minorowych nastrojów w fotografii portretowej były bariery technologiczne. W pierwszych latach dagerotypii czas naświetlania wynosił nawet półtorej minuty. Szczerzenie zębów w uśmiechu przez tak długi czas byłoby nienaturalne i męczące – patrzenie przed siebie jest nie tylko znacznie łatwiejsze, ale niesie ze sobą mniejsze ryzyko tiku czy innego niekontrolowanego ruchu twarzy. Istnieje również teoria, że nasi pradziadowie nie uśmiechali się na zdjęciach, bo mieli fatalne uzębienie. Wydaje się jednak, że skoro wybrakowany garnitur był tak powszechną sprawą, nie robiło to aż tak wielkiej różnicy.

Teorii na temat nieuśmiechania się ma starych zdjęciach jest wiele - począwszy od konieczności pozostawania w bezruchu w trakcie długiej ekspozycji, na niechęci pokazywania zepsutych zębów kończąc

Christina Kotchemidova w swoim artykule "Why do we say cheese" pisze, że uśmiech na portretach zawdzięczamy Kodakowi. Od kiedy na początku XX wieku amerykański producent wprowadził na rynek niewielki i prosty w obsłudze aparat Brownie, reklamowany hasłem "ty naciskasz guzik, my robimy resztę", wraz z nim promując fotografię jako sposób na zatrzymywanie szczęśliwych chwil.

Uśmiech na portretach zawdzięczamy firmie Kodak
Olga Drenda

Pisze i tłumaczy (Unsound festival, Coilhouse, Przekrój, Lampa, znak, Digital Camera Polska, Glissando, Polityka). Jej główne zainteresowania to futurologia (zwłaszcza mylne przewidywania), nowe technologie, transhumanizm, historia XX wieku, bezpretensjonalna muzyka awangardowa i królik. W DCP opisuje ciekawe zjawiska fotograficzne oraz odpytuje fotografów z kraju i ze świata.

Serwisy specjalne




Partnerzy

 

 

 

Digital Camera Polska
Wydanie na tablet:
Tablet
App Store Google Play
Wydawca
AVT-Korporacja Sp. z o.o.

AVT Korporacja
Sp. z o.o.

ul. Leszczynowa 11
03-197 Warszawa

tel.: 22 257 84 99
fax.: 22 257 84 00

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
avt.pl
ulubionykiosk.pl